TEMATYKA STRONY

SYLWETKI I NAUKI SIDDHA JOGINÓW                                OPOWIEŚCI O NIEZWYKŁYCH OSOBACH

NARZĘDZIA JOGICZNE: PRAKTYKI, MEDYTACJE, TECHNIKI           INSPIRUJĄCE WŁASCIWOŚCI, UMIEJĘTNOŚCI I ZDARZENIA

                                                                                                                                                                                                                             

                            

sobota, 22 maja 2010

Nauka o stanie umysłu

Odcinek programu z serii:„Światło na krańcu świata” (ang. Light at the Edge of the World) emitowany przez National Geographic. (skrót)

Autorem programu jest Wade Davis - antropolog i etnobotanik, który udaje się w duchową podróż przez Himalaje do Nepalu. Jego celem jest spojrzenie na buddyzm jako naukę o umyśle. Chce zastanowić się, czy jest to ścieżka duchowego rozwoju, na którą sam mógłby wkroczyć. Podróż zaczyna się w klasztorze Thupten Choling, domu Trulshig Rinpoche, jednego z nauczycieli Dalaj Lamy. W marcu 2010 Rinpoche zaakceptował wybranie jego osoby jako głowy szkoły Ningmapa - jednej z 5 głównych szkół buddyzmu tybetańskiego.
  

Początek wyprawy

Zgłębiałem buddyzm jako antropolog, ale to ma być osobista wyprawa. Podróż, która przekona mnie o głębi buddyjskiej praktyki za zaśniedziałymi drzwiami wiekowego klasztoru u podnóża Mount Everestu, w świetle na krańcu świata. 

Budda zapoczątkował tę naukę ponad 2 i pół tysiąca lat temu. Budda w sanskrycie to przebudzony. Jego nauka to Dharma, ścieżka duchowa, szlak wiodący ku Oświeceniu. Celem Dharmy jest uwolnienie nas wszystkich z samsary. Pojęcie samsary bierze się z obiektywnego stwierdzenia, że świat, w którym żyjemy, to świat, w którym morduje się dzieci, umiera na straszliwe choroby, ginie w wypadku w przeddzień własnego ślubu. Tę rzeczywistość buddyzm nazywa samsarą. Z niej bierze się cierpienie, zaś najważniejszym przekazem Buddy jest to, że cierpienie można przezwyciężyć (ang. suffering can be transcended). Jeśli jego źródłem jest niewiedza, to z tej niewiedzy można się wyzwolić.

Dharma nie sprowadza się do obietnicy wyeliminowania cierpienia. Jej celem jest usunięcie przyczyn cierpienia poprzez praktykę duchową. To nauka o stanie umysłu, która wyznacza szlak ku dobroci, pokorze i współczuciu. Uczeń przyjmuje schronienie w Buddzie, którego uważa nie za Boga, ale za przewodnika. Przyjmuje schronienie w Dharmie, która nie jest doktryną, ale drogą. 

Nie jest to tylko wyprawa do jednego z najbardziej malowniczo położonych krajów na świecie. Dla mnie to także wyprawa w głąb umysłu. Chcę uzyskać w niego wgląd, pozbyć się tego co niepotrzebne i skupić na tym, co przynosi prawdziwe szczęście.

Zdumiewa mnie wpisana w buddyzm tolerancja. Nie ma tu koncepcji grzechu, pojęcia dobra i zła. Jest niewiedza i cierpienie. To fundament, z którego wynika znaczenie współczucia. Nie ma negatywnego nastawienia. To nie jest religia, która wymaga ślepej wiary. Nikt nie karze poddać się jej nakazom i nawracać całego świata. To po prostu przekaz mądrości.

Buddyzm mówi: Oto droga, zestaw ćwiczeń. Przez 2500 lat zgromadziliśmy empiryczne dowody, które przekonują, że ta praktyka prowadzi do przeobrażenia ludzkiego wnętrza. Stąd bierze się koncepcja buddyjskiej nauki o stanie umysłu. Skuteczność praktyki znajduje potwierdzenie w wewnętrznym spokoju jej adeptów.

Potrafię wyjaśnić założenia buddyzmu, ale sam nadal szukam ich treści. Krocząc ścieżką do Oświecenia wędrowiec musi być wyposażony w podstawowe narzędzia. Najważniejszym to medytacja.   

Sherab Barma

Moim pierwszym przewodnikiem będzie tybetański lekarz Sherab Barma. Studiował medycynę tybetańską 7 długich lat, z których rok poświęcił wyłącznie na medytację. Do dziś raz w roku udaje się na miesięczne odosobnienie i medytuje.







Klasztor Thubten Choling

Mnisi i mniszki intonują mantry i modlitwy tak zgodnie, że wydaje się, że niemal sami się nimi stają. W żadnym wypadku nie jest to bezczynność. To urzeczywistnienie koncepcji naukowej liczącej 2500 lat. Miliony ludzi dążyły do zrozumienia natury egzystencji i ujęły ją w pisma, które wyznaczają drogę do wyzwolenia i mądrości.

Trulshig Rinpocze

Rinpocze oznacza Drogocenny i nie odnosi się do samego człowieka ale do istoty, która stała się jednością z Nauką. Rinpocze jest zarazem nauczycielem i przekazem. Jest wcieleniem drogi Buddy nie z powodu jego własnego ja, ale dlatego, że własne ja przezwyciężył i zjednoczył się z samą esencją buddyjskiej praktyki.

Audiencja u Rinpocze napawa mnie niejakim lękiem. Całe życie zdobywałem wiedzę uczęszczając na uniwersytety i prowadząc badania. Rinpocze całe życie dążył do wiedzy i zrozumienia poprzez praktykę kontemplacyjną.

Pierwszy raz zetknąłem się z nim trzy lata temu. Przyjechałem do Thubten Choling, aby zrealizować pewien projekt. Przygotowałem listę pytań. Wszedłem do pokoju i w jednej chwili wszystkie pytania wyleciały mi z głowy. Zacząłem płakać, łzy popłynęły same, a przecież wychowano mnie w przekonaniu, że mężczyźni nie płaczą. A już na pewno nie przychodzi im to łatwo. To nie był szloch. To nie był płacz jakim człowiek zanosi się na wieść o śmierci ojca. To były łzy spontanicznej radości. Pytania, które chciałem zadać uciekły. Czułem tylko jego charyzmatyczną obecność.

Pytać Trulshiga Rinpocze o buddyzm, to tak jakby pytać Św. Piotra o biblię. To jeden z najjaśniejszych i najbardziej przenikliwych umysłów na świecie.

Jest 33-cią inkarnacją najważniejszego ucznia Buddy i reprezentantem całej tej linii przekazu. Buddyzm nie sprowadza się do pięknych metafor o uciszeniu jeziora i uspokojeniu umysłu. Buddyzm naucza o współczuciu i o tym jak kierować się nim w życiu. Rinpocze jest żywym dowodem na to, że współczucie może stać się stanem ducha, że praktyka kontemplacyjna prowadzi do spokoju i Oświecenia.     

Buddyjska nauka o stanie umysłu, to empiryczne poszukiwanie prawdy. Dla mnie największym odkryciem jest to, że naprawdę istnieje ścieżka, która prowadzi do przeobrażenia umysłu i ducha.

Matthieu Ricard

Przybywa Matthieu Ricard. Będzie moim trzecim duchowym przewodnikiem. Matthieu był kiedyś uznanym naukowcem, pracownikem Instytutu Pasteura w Paryżu. Pochodzi z wybitnej francuskiej rodziny. Jego ojciec jest cenionym krytykiem literackim. Matthieu był świetnym biologiem molekularnym, robił karierę. Aż przyszedł dzień, w którym uznał, że to mu nie wystarcza.

Można zredukować byt fizyczny do jednego genu, jednego atomu, ale wciąż pozostaje pytanie: dlaczego?

MR: Najpierw przez 15 lat chodzimy do szkoły. Potem przez kolejne lata przygotowujemy się do wykonywania zawodu. Spędzamy mnóstwo czasu biegając, gimnastykując się, jeżdząc na rowerze, dbając o zdrowie. Sporo czasu poświęcamy urodzie. Chodzimy do fryzjera i tak dalej. Czemu nie poświęcamy codziennie zaledwie kilku chwil, aby przekonać się jak działa nasz umysł? Przecież, to właśnie od tego zależy ostatecznie jakość naszego życia. Zdumiewające.

Ludzie wahają się, czy aby warto zagłębiać się w umysł. Taki pomysł wydaje się dziwaczny. Pewien młody profesor z Kalifornii powiedział mi kiedyś: ‘nie chcę patrzeć w głąb siebie, bo boję się co tam znajdę’. Powtórzyłem te słowa Dalajlamie, a On na to: ‘przecież to ciekawsze niż film, w umyśle tyle się dzieje, to taka fascynująca przygoda’.

Odosobnienie w Senge Phuk

Rinpocze udaje się w miejsce, które ma dla niego ogromne duchowe znaczenie, a którego nie widział od ponad 40 lat. To Senge Phuk – jaskinia lwa, tutaj Rinpocze udał się na odosobnienie po ucieczce z Tybetu. Odosobnienie to czas dla umysłu. Czas skupienia na modlitwie za wszystkie istoty czujące w miejscu, w którym nic nie rozprasza uwagi. 

Według mnichów, to właśnie tutaj Rinpocze osiągnął Oświecenie. Objawił mu się jego nauczyciel pod postacią sępa. Ze łzami w oczach poprosił, aby Rinpocze opuścił wraz z nim krąg samsary i przeniósł się w inny świat. Ale właśnie wtedy Rinpocze postanowił, że nie może tego zrobić. Musi pozostać, aby pomóc innym. Oto prawdziwy tybetański bohater. Nie wojownik, nie król, ale bodhisattwa – osoba o czystym sercu, uosobienie współczucia i Dharmy.

Cztery Szlachetne Prawdy

Na słonecznym ganku Rinpocze wprawia mnie w zdumienie, wprowadzeniem w Cztery Szlachetne Prawdy – podstawy buddyzmu. Czytałem o nich, znam je na pamięć, ale to zupełnie co innego, kiedy słyszy się słowa Rinpocze tłumaczone przez Matthieu Ricarda.

Rinpocze: Pierwszy przekaz Buddy po osiągnięciu Oświecenia dotyczył Czterech Szlachetnych Prawd, czyli zrozumienia, że życie jest cierpieniem; że cierpienie ma swoją przyczynę; i że tę przyczynę można wyeliminować.

Dalej parafraza słów Rinpocze przez WD:
Pierwsza Szlachetna Prawda głosi, że życie jest cierpieniem. Cierpienie niekoniecznie oznacza mękę. To nie jest wniosek pesymistyczny, ani nihilistyczny. To obiektywny osąd. Cierpienie jest naszym udziałem. Wszyscy się starzejemy.

Druga Szlachetna Prawda głosi, że przyczyną cierpienia jest ignorancja. Ignorancja nie jest tożsama z głupotą, ale oznacza, że kurczowo trzymamy się iluzji, jakoby ten świat i sama egzystencja były niezmienną rzeczywistością. Jakoby wszystko było namacalne, statyczne stałe.
Aby pozbyć się ignorancji, mentalnych toksyn, schorzeń, ich pomieszania musimy zawierzyć komuś mądrzejszemu od nas samych. Stąd bierze się koncepcja duchowego przyjaciela, czy przewodnika, który wskazuje nam drogę, pomaga pozbyć się zasłony ignorancji.

Trzecia Szlachetna Prawda jest taka, że z cierpienia można się wyzwolić poprzez praktykę duchową. Ignorancję można wyeliminować ze sfery percepcji. Ten ludzki dylemat ma swoje rozwiązanie.

Czwarta Szlachetna Prawda wskazuje konkretną praktykę kontemplacyjną, ścieżkę do mądrości, która umożliwiała przezwyciężenie cierpienia.

Czytałem wiele dzieł na temat buddyzmu, ale prosty wykład wyjątkowego nauczyciela wywarł na mnie piorunujące wrażenie.     

MR: Ludzie są zagubieni, pragną szczęścia, a zmierzają wprost ku cierpieniu. Pragniemy szczęścia, ale nie wiemy jak je osiągnąć. Utożsamiamy szczęście z przyjemnością, intensywnością doznań. Nie rozumiemy, że szczęście to sposób bycia wynikający z wewnętrznej wolności, a nie z radowania się doznaniami. Zachowujemy się tak jakbyśmy biegli za tęczą, chcąc się w nią ubrać, to się nie może udać. Ludzie pragną szczęścia, ale gubią się pragnąc je osiągnąć za pomocą nieodpowiednich środków. To dharma istot czujących.

Rytuał

Jakie funkcje pełni rytuał w dowolnej tradycji duchowej? Ma zatrzymać czas, skupić umysł, pozwolić człowiekowi doświadczyć obecności Ducha, Boga. Taki jest cel wszystkich rytuałów.

Spokój którym emanują istoty oświecone jak Trulshiga Rinpocze jest empirycznym potwierdzeniem prawdziwości buddyjskiej nauki o stanie umysłu.



Wraz z  Sherabem i Matthieu żegnamy Trulshiga Rinpocze i wybieramy się w góry, do chaty prostej mniszki, której życie jest kwintesencją buddyzmu.

Nauka zachodnia

Pierwsza zasada w naukach ścisłych: postaw hipotezę a dopiero potem przeprowadź eksperyment. Zanotuj obserwację i wyciągnij wnioski.

Co się tyczy nauki o stanie umysłu, pierwsi buddyści zaobserwowali, że praktyka kontemplacyjna pozwala im osiągnąć szczęście i mądrość. Wyciągnęli stąd wniosek, że Dharma się sprawdza. Dwa i pół tysiąca lat później zachodni naukowcy postanowili zbadać głowy buddyjskich mnichów, w tym Matthieu Ricarda, aby przekonać się jak funkcjonuje mózg doświadczonego adepta medytacji. Wnioski były zadziwiające. Odkryto zmiany w strukturze mózgu. Zachodnia nauka potwierdziła, że Dharma może dosłownie przeobrazić człowieka. Dla mnichów była to tylko zabawa. Nie potrzebowali dowodów, bo już wcześniej wiedzieli jak działa medytacja. Dysponowali dowodem empirycznym – odmienionym własnym życiem. 

Egzotyczne wyobrażenie o medytacji

MR: Ludzie zachodu często mają egzotyczne wyobrażenie na temat medytacji. Człowiek siedzi pod drzewem mango cały zadowolony, zrelaksowany. Często mówi się też, że medytacja wymaga pozbycia się wszystkich myśli. To całkowicie błędne wyobrażenie.    

WD: Wielu z nas próbowało medytować. Namawiają nas do tego lekarze i księża. Zamykamy oczy i staramy się siedzieć prosto a umysł pędzi jak oszalały.

MR: Zwykle kiedy staramy się uspokoić umysł nagle stajemy się świadomi tego, co się w nim dzieje. Okazuje się, że mamy mnóstwo myśli. Wydaje nam się, że jest ich więcej niż zwykle, choć to nieprawda. Po prostu zyskujemy świadomość tego co się dzieje w umyśle od rana aż do wieczora. Myśli pojawiają się stale. Umysł jest jak niesforne dziecko. Jest stale w ruchu. Ciągle myśli o przeszłości, albo wyobraża sobie przyszłość, ale nigdy nie skupia się na teraźniejszości. Trzeba pomóc mu się skupić, wyobrazić sobie, że to motyl. Przysiada na kwiatku i nagle odlatuje bez powodu, potem wraca.

To normalne, że coś nas rozprasza, ale wtedy trzeba skierować umysł z powrotem. Medytacja pozwala nad nim zapanować, co wcale nie oznacza rezygnowania z wolności. Niektórym wydaje się, że odzyskanie władzy nad umysłem w pewien sposób ogranicza ich wolność.

Pomyślmy jak to jest z żeglarzem. Czy jest wolny kiedy kierują nim prądy i wiatr. To nie jest wolność, to dryfowanie. Prawdziwa wolność, to płynąć tam dokąd się chce. Taką wolność osiągamy, kiedy odzyskujemy panowanie nad własnym umysłem.


Milarepa

W XI wieku tybetański jogin Milarepa powiedział:

Przyjmij schronienie w samotności nagiej góry, w śniegach lasów. W dzikiej jaskini znajdziesz targowisko, w którym wymienisz samsarę na nirwanę.

Podążając drogą Dharmy uczeń przyjmuje schronienie, a następnie w odosobnieniu medytuje.


 Mniszka Tetsan Ani

Za tymi drzwiami mieszka mniszka Tetsan Ani. Mniszka, która żyje w odosobnieniu od 45 lat. Nigdy nie opuszcza swojej chaty. Jej praktyka religijna ogranicza się do trzech podstawowych mantr, modlitw za pomyślność wszystkich istot czujących powtarzanych w każdej godzinie czuwania. 

Według wszelkich doniesień była to bardzo piękna kobieta oddana Dharmie. Któregoś dnia porwał ją bogaty kupiec, który chciał ją zmusić do zamaż pójścia. Uciekła przez otwór w latrynie i zbiegła w góry do klasztoru. Stała się w regionie postacią legendarną. Każdy Szerpa, który kierował się w stronę Everestu zachodził do jej odosobnienia i oddawał jej cześć, ale nikt jej nigdy nie widział, nie sfotografowano jej, nie rozmawiano. Obecnie mniszka ma jednak kontakt z ludźmi, dwa razy dziennie otrzymuje pożywienie a Sherab udziela jej pomocy medycznej.

Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy drzwi się uchyliły. Kto za nimi stał? Energiczna, rozmowna, przyjazna, życzliwa kobieta. W pierwszym odruchu poczęstowała nas ciastkami. A potem zaczęła mówić o Dharmie. Powiedziała Matthieu coś takiego: ‘Te wasze klasztorne zajęcia są świetne, bardzo to szanuję, ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do jednej mantry.

MR tłumaczy i parafrazuje słowa mniszki: Głęboko modli się za uwolnienie od cierpienia wszystkich czujących istot. Pragnie tego z głębi serca i zawsze temu poświęca recytację mantry OM MANI PADME HUM. To kwintesencja Dharmy.

WD: Od 45 lat żyje w samotności i powtarza mantry z myślą o dobru innych czujących istot. Swoim sercem rozsiewa współczucie.

MR tłumaczy i parafrazuje Tetsun Ani: Wszystko sprowadza się do naszego umysłu, jego jakości i natury. Niezliczone nauki Buddy, przekazy, mają jeden cel – zrozumieć Naturę Umysłu. Twierdzi, że trzeba odrzucić skomplikowane praktyki i po prostu trwać w Buddzie, w Jego Naturze, w Jego Umyśle. To wszystko. Powiedziała, że jeżeli jej własny umysł kiedyś przetrwa, to mnie odwiedzi:). Obiecałem jej filiżankę dobrej herbaty :).    

WD: Odnalezienie spokoju poprzez Dharmę jest empirycznym potwierdzeniem buddyjskiej nauki o stanie umysłu. Tak jak spadające jabłko jest dowodem na istnienie przyciągania ziemskiego. Może być nam nie łatwo tę koncepcję zrozumieć, ale dla Tybetańczyków jest ona rzeczywistością.

Wielu Tybetańczyków nie wierzy, że człowiek wylądował na księżycu. A jednak wylądował. My możemy nie wierzyć, że osiągają Oświecenie w tym wcieleniu. A jednak osiągają.

„Piętnaście doktoratów”

Ich życie przebiega na przygotowaniu do chwili, której my wolimy nie pamiętać – chwili śmierci. My stale mylimy wiedzę z mądrością. Widać to w zachowaniu ludzi starszych: ‘Jakto? Tak ciężko pracowałem!!!, zbudowałem fabrykę i co mam umrzeć???’; albo: 'Mam piętnaście doktoratów, skończyłem Yale, Harvard, Princeton i Oxford!!! Wiem wszystko o okrzemkach!!! Byłem na wszystkich konferencjach, dostałem Nagrodę Nobla!!!... i co???... mam umrzeć???’… Nagle to do nich dociera.

Esencją buddyzmu jest przekonanie, że życie jest ulotne. Każda chwila jest cenna, a każdy z nas ma wybór.

Medytacja z Sherabem

Kiedy wreszcie siadam obok Sheraba, aby pomedytować poraża mnie gonitwa myśli. Wszyscy tego doświadczamy, ale zwykle nie jesteśmy tego świadomi. Wystarczy tylko spróbować swoich sił, aby zrozumieć jak wiele trzeba się nauczyć, aby uspokoić umysł.  

Podczas medytacji pojawiają się rozmaite myśli. Buddyści posługują się metaforą wzburzonego wiatrem jeziora. To wiatr wywołuje falę i mąci wodę. Uspokoić umysł to uciszyć jezioro.

Czasem podczas medytacji wyłaniają się potężne emocje. Nowicjusze często płaczą. Medytacja jest dla nich często pierwszym przyzwoleniem na bezruch. Ten stan pozwala zobaczyć prawdziwą naturę rzeczy. Jak wielu z nas zbyt często wpadam w wir aktywności, zmagam się z czasem, mierzę sukces miarą świata materialnego, liczbą napisanych książek, tytułów naukowych, takich czy innych referencji.

Buddyści powiedzieliby, że to kwintesencja ignorancji. Oni przypominają nam, że naszym udziałem jest starzenie się i śmierć, że wszystko co posiadamy jest nietrwałe. Oferują alternatywę, drogę do mądrości. Długą i żmudną, ale w moim przekonaniu nieodpartą.   










Obejrzyj film - lektor PL:
Nauka o stanie umysłu - cz 1/5 
Nauka o stanie umysłu - cz 2/5 
Nauka o stanie umysłu - cz 3/5 
Nauka o stanie umysłu - cz 4/5 
Nauka o stanie umysłu - cz 5/5