Dr Mitchell Gibson, główny rezydent filadelfijskiego
szpitala Albert Einstain Medical
Center, oddziału psychiatrycznego w czasie jednej z dwudniowych wyczerpujących zmian doświadczył lekcji swego życia.
Na początku, gdy tylko zaczął widzieć wałęsające się po
szpitalnych korytarzach duchy ludzi,
którzy zmarli nawet kilka dni, czy tygodni wcześniej, myślał, że to tylko wyobraźnia płata mu figle.
To co
nastąpiło później na zawsze zmieniło sposób w jaki postrzegał swoich pacjentów,
a także wszystkie istoty ludzkie. Obecnie mówi
publicznie o żyjących duszach.
REPORTER
Miałam
zaszczyt przeczytać Twoją książkę. Nie będziemy zaczynać od momentu narodzin. Zacznijmy powiedzmy od wtedy, gdy miałeś 12 lat, bo zdaje się, że właśnie
wtedy w Twym życiu zaczęły się dziać
dość interesujące rzeczy.
DR GIBSON
No powiedzmy,
że mniej więcej [wtedy] :-)
Lata dorastania, spotkanie buddyjskiego duchownego, medytacja
REPORTER
Byłeś całkiem
inteligentym dzieckiem. Przeczytałeś Biblię kilka razy, 2,3 razy. Byłeś gotowy samemu uczyć się w szkole niedzielnej i wtedy stałeś się buddystą. (…).
Tak mniej więcej :-)
DR GIBSON
:-) Mniej
więcej :-)
REPORTER
To zacznijmy
od tej części, jak to mówisz „mniej
więcej”.
Co takiego wydarzyło się, co zmieniło Twój pogląd na to, co jest możliwe, biorąc pod uwagę Twoje zetknięcie się z inną religią?
DR GIBSON
Pozwól, że
ogólnie opowiem o tym, gdzie dorastałem. Do kościoła chodziliśmy trzy razy w
tygodniu w ciągu roku [szkolnego], a latem pięć razy. Nie ważne, czy były
jakieś zajęcia, czy wakacje, zawsze chodziliśmy do kościoła.
Pewnego razu w
szkole był pewien człowiek, duchowny, myślę, że to był buddyjski duchowny.
Przyszedł i nauczał nas o medytacji. Wtedy, nigdy wcześniej nic na ten temat
nie słyszałem. Tak więc, siadałem, przyjmowałem pozycję, o której mówił ten
buddyjski duchowny i wtedy moja świadomość uspakajała się i zaczynała się
wznosić. Nie miałem bladego pojęcia, co się dzieje.
Nagle zacząłem
w swoim umyśle widzieć rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem. Mogłem
widzieć to samo bez względu na to, czy miałem otwarte lub zamknięte oczy. Bardzo mnie to
zadziwiło. Z tego powodu
zacząłem czytać wszystko, co tylko zdołałem znaleźć.
Tam, gdzie dorastałem, to
było naprawdę małe miasto, Ellerbe w Karolinie Północnej które ma [jakieś] 1000 mieszkańców.[link: Ellerbe w Google Street View]
Jak wielu z nich to buddyści?
DR GIBSON
:-) Wszyscy ;-) (…) Niezbyt wielu…
niezbyt wielu.
Wszystko czego się dowiedziałem
sprawiło, że oddaliłem się od południowo baptystycznego modelu myślenia. Tak
więc, zrozumienie, które w tamtym czasie rozwinąłem musiałem ukrywać przed
ludźmi będącymi moimi opiekunami, przed rodzicami, pastorem.
Zacząłem się zastanawiać, czemu muszę
się z tym ukrywać? Jaka jest trudność w połączeniu tych dwóch [rzeczy]? Wtedy
dowiedziałem się o przeszłości, czarach, całej tej idei prześladowań w obrębie
religii, wiary; co tak naprawdę znaczy bycie południowym baptystą. Tak więc,
jak dorastałem, to ocknąłem się z tego, lecz była to długa droga.
Zacznijmy więc od buddyjskiej części tej
drogi oraz od medytacyjnej części drogi. To musiało nie być coś prostego pośród
Twoich domowników. Czy Twoja rodzina wiedziała czym się zajmujesz? Czy
wiedzieli, że spędzasz czas samemu ze sobą na medytacji?
DR GIBSON
Medytację rozpocząłem, gdy miałem około
12 lat. Każdego dnia wracałem ze szkoły, potem grałem w koszykówkę, robiłem
wszystkie te rzeczy, które normalnie robią dzieciaki. Jednak potem, tak około
19'tej, gdy [inni w domu] jedli zupę, siadałem w pokoju i medytowałem przez
godzinę.
Dorastałem w bardzo małym domu. Spałem w
jednym pokoju z dwoma braćmi. Mieliśmy tylko dwa łóżka w pokoju, więc dzieliłem
spanie z młodszym bratem.
Tak więc, siedziałem na łóżku i
medytowałem, a on siedział patrząc na mnie i zaczynał rzucać we mnie różnymi
rzeczami. W miarę upływu czasu okazało się, że [poprzez to] pomógł mi głębiej
medytować, ponieważ musiałem nauczyć się jak go ignorować. To nie było łatwe, bo on był takim małym
demonikiem, bardzo wytrwały w rzucaniu we mnie rzeczami, a przy tym
kreatywny.
Na przykład, oblewał mnie
wodą, rzucał ryżem, czasami włączał muzykę, próbował nastraszyć. Był w tym
bardzo kreatywny
Czy naprawdę wiedziałeś wtedy, że
próbuje pomóc Ci doprowadzić do mistrzostwa medytację? :-) :-)
DR GIBSON
Taaak ;-), oczywiście ;-);-)… [Tak
naprawdę], to myślałem sobie: okey, będę to ignorował. Jednakże, odwdzięczałem
mu się w inny sposób.
REPORTER
Gdy jako nastolatek kontynuowałeś
medytacje, jaki maiło to wpływ na Twoje życie?
Jedną rzecz jaką zauważyłem było to, że
pomogło mi to lepiej koncentrować się w szkole i moje wyniki bardzo się
polepszyły. [Wcześniej] byłem uczniem ledwo czwórkowym, a gdy zacząłem
medytować, to zacząłem dostawać niemalże same celujące. Zacząłem zwracać uwagę
nauczycieli i dostawać propozycje stypendiów.
W zasadzie to nikomu w szkole nie
mówiłem, co robiłem. [Medytacja]
naprawdę zmieniła moją świadomość i intelekt. Całkowicie odmieniła bieg mojego
myślenia.
REPORTER
W miarę postępów w szkole, w pewnym
momencie zdecydowałeś, że pójdziesz do szkoły medycznej.
DR GIBSON
Tak
REPORTER
Skąd wzięła się ta decyzja?
DR GIBSON
Tak naprawdę, to gdy wyprowadziłem się z
domu, to chciałem być sprzedawcą polis ubezpieczeniowych :-), a to dlatego, że
[sprzedawca polis] był jedyną osobą w [moim] mieście, która była
profesjonalistą.
|
Kadry z serialu The Andy Griffith Show, lata 60'te |
W naprawdę małym mieście nie znajdziesz
wielu profesjonalistów. W zasadzie to nie mieliśmy lekarza [z prawdziwego
zdarzenia], nie było tam szpitala, policjantem był Bud :-). Bud prowadził
samochód szeryfa, ale w zasadzie nie był prawdziwym policjantem.
REPORTER
Brzmi jak Andy z Mayberry *1* :-)
DR GIBSON
Tak, :-) mniej więcej :-)… Ale Bud był
członkiem klanu *2*, choć prawdopodobnie nie przyznałby się do tego. Tak więc,
miasto, w którym połowa mieszkańców to czarni, a szeryfem jest członek klanu,
to było mówiąc delikatnie [dołujące] doświadczenie.
Jedynym wzorcem profesjonalisty jaki
miałem był sprzedawca polis ubezpieczeniowych i dlatego nim właśnie chciałem
się stać.
REPORTR
Cóż więc się stało?
DR GIBSON
Gdy rozpocząłem college, to szybko sobie
uświadomiłem, że sprzedawcy ubezpieczeń nie zarabiają zbyt wiele. Co innego w
małym mieście, w którym domy nie są warte więcej niż 30 tysięcy dolarów, to on
był bogaczem.
Chciałem czegoś więcej od życia. Moim
najlepszym przyjacielem w mieście był facet, który nazywał się Morris Cheeks.
Sporo mu zawdzięczam. Zdecydował się rzucić szkołę ekonomiczną (biznesu, ang. bussines
school), a ja otrzymałem pełne stypendium ze szkoły ekonomicznej.
Odrzuciłem
stypendium i postanowiłem podążać za Morrisem, zapisując się na kurs wstępny
medycyny. Powiedział, że lekarze zarabiają ponad 100 tys. dolarów, a to
wydawało mi się górą pieniędzy. Ponadto, zdecydowałem, że odpowiada mi fakt, że
lekarze pomagają ludziom. Tak więc, częściowo chodziło o pieniądze, a częściowo o bycie zdolnym pomagać ludziom.
Medycyna, odłożenie medytacji
REPORTER
Obecnie
medytujesz już od kilku lat, [po tym jak zaprzestałeś medytacji, będąc w szkole
medycznej], i czy zaczynasz mieć bardziej znaczące doświadczenia w sensie
otwierających się wizji, przenikliwości umysłu?
DR GIBSON
W
zasadzie przestałem medytować, po tym jak dostałem się do szkoły medycznej,
ponieważ moja świadomość zaczęła intensywnie wzrastać i nie wiedziałem jak
sobie z tym poradzić. Wiedziałem, że jeżeli dalej będę medytował, to nie będę
zdolny pozostać w szkole medycznej. Tak więc, to odłożyłem.
To
było coś takiego, że byłem wstanie widzieć rzeczy dookoła ludzi, mogłem widzieć…
pozwól, że podam przykład. W szkole medycznej, w pierwszym miesiącu uczęszcza
się na zajęcia z anatomii makroskopowej (ang. gross anatomy), na których kroi
się zmarłych ludzi.
Gdy
robiłem sekcję tego człowieka, gdy go dotykałem, mogłem poczuć jego energię
życiową. Wiedziałem, że jest martwy, ale energia wciąż tam była. Taka zamazana,
ale wciąż odrobinę jej tam było. Mogłem wyraźnie poczuć, że coś jeszcze
wewnątrz tego człowieka pozostało.
Dręczyło
mnie to, bo komunikowałem się z tym człowiekiem, a w tym samym momencie
rozkrawałem jego grzbiet. Pomyślałem, że jeżeli będzie tak dalej to całkowicie
oszaleje nim to skończę.
Dlatego
wszystko to [na siłę] uciszyłem i postanowiłem nie wchodzić już dalej poprzez
medytację… do czasu ukończenia szkoły medycznej. Mało [wtedy] o tym wiedziałem,
ale bycie [potem] rezydentem [w
szpitalu] wcale nie miało być dużo łatwiejsze.
REPORTER
Podczas
swojej rezydentury – to jedna z moich ulubionych części Twojej książki – miałeś
ten swój słynny maraton zmian, o którym pisałeś. Kiedy to Twój duchowy opiekun
objawił Ci się i… czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat, w sensie czy
cały czas byłeś w świadomym kontakcie z tą samą istotą, od wcześniej i do tego
[wspomnianego] momentu?
DR
GIBSON
Po
ukończeniu szkoły medycznej wybrałem pójście na psychiatrę. Na [początku]
psychiatrii robi się coś takiego, co się nazywa (ang.) rotating internship,
kiedy to musisz zaznajomić się choćby po trochu z każdą ze specjalizacji.
Dopiero potem możesz zająć się psychiatrią.
Oznacza
to, że możliwe, że musisz iść do pracy rano w niedziele i kończysz we wtorek
popołudniu, przez cały ten czas, dzień i noc jesteś w trybie interwencyjnym. W
ten sposób, nie było dla mnie niczym niezwykłym pracować 100 godzin w tygodniu,
co stanowi całkiem dużo godzin pracy.
Po
kilku miesiącach takiej pracy zacząłem być poważnie wyczerpany a wróciłem do
medytacji ponieważ pomagała mi pozostać skoncentrowanym. Odkryłem wtedy również
oddychanie kundalini, które pozwalało mi zachować, pozyskać energię, by móc
wciąż pracować [w takim obciążeniu]. Połowa ludzi, która rozpoczynała ten
program po prostu się poddała, tak było to ciężkie.
Djeuthi, Thot
Pewnego
razu, gdy medytowałem, to ta istota pojawiła się przede mną.
Pomyślałem wtedy:
„okey… medytujesz, a przed tobą jest ten złoty mężczyzna… tak więc, pewnie
jesteś obłąkany, tak jak twoi pacjenci lub przechodzisz jakiś przełom”.
Czytałem
wcześniej wszystkie te biografie, joginów oraz kilka innych [tego typu]
książek, tak więc [rozumowo] wiedziałem, że istnieje taka możliwość przechodzenia
tego rodzaju przełomów. Jednak przede mną znajdowała się ta istota, która była
wyższa niż drzwi, jego głowa niemalże dotykała sufitu. Spojrzałem na dół [i
zobaczyłem], że on się unosi. Miał wokoło siebie poświatę.
Tak
więc, pomyślałem sobie: „okey, spróbuje ponownie zaprzestać medytacji, to
zobaczę czy to odejdzie”.
Jeszcze zanim
udało mi się to zastopować, to słyszałem jego głos wewnątrz swojej głowy.
Zidentyfikował siebie używając imienia: Djeuthi
– nigdy wcześniej nie słyszałem tego imienia. Późniejsze poszukiwania
pokazały, ze był on istotą zwaną również Thot *3*, który był bogiem medycyny,
uzdrawiania, astrologii, astronomii i matematyki oraz architektury.
Tak więc,
pomyślałem: „okey, jeżeli ta istota jest prawdziwa i się z tobą komunikuje, to
dlaczego zawraca sobie głowe? Co to wszystko znaczy?” Zostawiłem medytacje na
sześć miesięcy.
[W
tym czasie] prowadziłem poszukiwania, badania dotyczące Thota i tego typu
tematów i doszedłem do zrozumienia, że jest w tym [wydarzeniu] coś więcej niż
mi się wydaje. Pomyślałem, że jeżeli
będę tego unikał, to ominie mnie coś, co mam… co jest mi pisane robić.
W
czasie tych sześciu miesięcy, gdy nie medytowałem, to nigdy go już nie widziałem.
To było coś takiego, co mogę uniknąć, ale nie jestem w stanie zapomnieć. W tym
całym unikaniu poczułem, że pozostał mi strach przed decyzjami, wyborami, które
prawdopodobnie nie są dla mnie zdrowe.
Zacząłem
ćwiczyć, stałem się wegetarianinem, myślę, że zacząłem lepiej o siebie dbać.
Pomyślałem: „okej, jeśli mam stać się obłąkany, to uczynię wszystko, co w mojej
mocy, żeby być jak najzdrowszym obłąkanym jak tylko
się da”. :-)
Po
jakiś sześciu miesiącach usiadłem na łóżku. Przyjąłem pozycję lotosu, pełnego
lotosu. Ubrałem się bardzo ładnie, myśląc, że skoro mam [ponownie] spotkać tę
osobę, to zrobię to należycie.
Musiałeś
się do tego odpowiednio ubrać :-)
DR
GIBSON
Tak,
chciałem być do tego właściwie ubranym :-)
Po
jakiś 10 minutach medytacji poczułem taki ciepły rodzaj światła wpływający do
pokoju. To było tak jakby ktoś opromienił cię złotym światłem słońca. A w
pokoju [przecież] było ciemno.
Istota
ta zmaterializowała się w tym świetle słońca. On, tak za bardzo to nie miał
twarzy. Mogłeś dostrzec rysy twarzy, które tak coś w rodzaju pulsowały z tego
[kształtu] energii. Wtedy
zaczęły się nasze kontakty. To właśnie ta „główna atrakcja”, o której mówiłaś.
REPORTER
Czy
on wytłumaczył ci wtedy, że będziecie utrzymywali relacje i po, co to wszystko
się dzieje?
DR
GIBSON
Tak.
Wytłumaczył, że on sam jest w procesie uczenia mnie pewnych rzeczy.
Musisz
pamiętać, że byłem w trakcie swojej rezydentury w szpitalu Albert Einstein
Medical Center, a w tamtym czasie prezydent Amerykańskiego Stowarzyszenia
Psychiatrów (ang. American Psychiatric Association) *4* był moim
superwizorem.
Wice prezydent był szefem
[mojego] departamentu. Tak więc, mieliśmy tych dwóch wysoce wyedukowanych na
Harvardzie facetów, którzy nadzorowali, co się dzieje w departamencie. No i ja
tu jestem, widzący różne rzeczy i rozmawiający z duchami.
Byłem wyznaczony na
następnego Głównego Rezydenta (ang. Chief Resident). Główny Rezydent, to facet,
który jest ponad wszystkimi innymi rezydentami. To był szpital około
700-łóżkowy. Normalnie szpitale mają około 200 łóżek, a ten był naprawdę
wielkim szpitalem a zarazem placówką szkoleniową.
REPORTER
A
oni wybrali Ciebie na to stanowisko?
DR
GIBSON
Kiedy
masz być Głównym Rezydentem, to wymagane jest abyś był najlepszym… wzorem, lecz
oni nie wiedzieli, że wybrany przez nich wzór miał halucynacje :-), choć tak
naprawdę to nie były halucynacje.
Zrozumiałem, że to nie są halucynacje, że ludzki umysł jest zdolny do o wiele
większych rzeczy niż nam się zdaje.
Przełomowa noc podczas dyżuru
REPORTER
W
trakcie swojej rezydentury, gdy miała miejsce ta znamienna noc, tzn. to był
okres, okres 3, 4 dni, kilku dni czy mogłeś zacząć dzielić się tym z kimś? … bo
jednym takim szczególnym zdarzeniem, które sprawiło, że oczy podeszły mi łzami, jak pamiętasz 'Bas', czy możesz powiedzieć co się wtedy działo?
DR
GIBSON
W
czasie tej nocy, o której mówisz byłem na dyżurze, a kiedy jesteś na dyżurze,
to pokrywasz, tzn. w naszym departamencie pokrywasz nie tylko izbę ratunkową,
ale również piętro oraz oddział intensywnej opieki. Wtedy możesz zostać wezwany
na izbę do kogoś, kto jest pijany i potrzebuje detoxu; możesz zajmować się
kimś, kto właśnie co próbował się zabić, ale również możesz być wezwany na
oddział intensywnej opieki do kogoś z depresją, kto właśnie ma atak serca.
Wszystkie te sytuacje na raz, jednej nocy i musisz to ogarnąć.
Tak
więc tej konkretnej nocy byłem ekstremalnie zajęty i na swoim ‘pejdżerze’
otrzymałem wezwanie do kobiety, która zasadniczo to właśnie umierała. W
szpitalu nazywa się to ‘cau’ i musiałem pędzić z izby pogotowia na piętro i
zająć się tą panią.
Gdy
dostałem się już na piętro, to pojawiła się ta istota. W tym samym czasie
zobaczyłem wielką kule światła wydobywającą się z tej kobiety. To była kobieta,
którą przyjmowałem kilka razy wcześniej i kiedy zobaczyłem tę kule światła
wydostającą się z niej, to nie wiedziałem co to jest. [Wtedy] ta istota
powiedziała mi, że pani ta jest w trakcie przejścia, umierania i to jej dusza
opuszcza ciało.
|
Uwierz w ducha, 1990 |
Pomyślałem
sobie: okey, zachowam to dla siebie. Rozpoczeliśmy ‘cau’ (procedurę reanimacyjną), podłączanie
jej, wszystko to, co widzi się na ER
(tłum. skrót od emergency room;
odpowiednik polski to SOR – szpitalny
oddział ratunkowy), próbując ratować jej życie.
W tym samym czasie miałem
telepatyczną konwersacje z tą istotą, której nikt nie widział oraz tę panią
(jej postać duchową) w rogu pokoju. Powiedziała mi, że wszystko z nią w
porządku; istota powiedziała, że jest ona w trakcie przechodzenia. No i ona
umarła tej samej nocy.
Gdy
umarła to widziałem jak jej dusza przybiera postać innego ciała (kształtu),
które przeszło przez ścianę i zniknęło. To wydarzenie naprawdę zmieniło coś
wewnątrz mnie, bo z jednej strony miałem przed sobą tę panią, która w oczywisty
sposób była martwa. Zmarła na masowy atak serca (ang., med. massive heart
attack) w następstwie złożonej choroby serca. Ale w tym samym czasie widziałem
ją zdrową, promieniującą i wyglądającą na jakieś 30 lat mniej dziewczynę, która
weszła w ścianę.
W
zasadzie, to naprawdę pomogło mi rozpocząć moje duchowe poszukiwania, tak już
na poważnie. Po tym, to już wszystkie wątpliwości odeszły i musiałem dowiedzieć
się więcej, o tym przez co właśnie przechodzę.
Poszukiwania
REPORTER
Kiedy
wszystkie wątpliwości odeszły, to gdzie cię to doprowadziło?
DR
GIBSON
Zacząłem
bardzo sumiennie czytać. Dotarłem do kilku bardzo ezoterycznych książek.
Zacząłem jeździć i rozmawiać z ludźmi.
|
Mt. Blanco Fossil Museum |
Jednym z pierwszych miejsc, do którego
się skierowałem był nauczyciel, który nazywał się Jim Savoy. Żył on na dalekiej
północy w Newadzie i miał doświadczenia
z podobną istotą tak jak ja. Był archeologiem uniwersyteckim, który porzucił
akademicką archeologie w celu podążania za swoimi doświadczeniami z tą istotą,
która mu się pojawiła. Sformułował się wokoło tego kościół, grupa. Spędziłem z
nim tydzień na rozmowach o tych doświadczeniach.
Także
zacząłem jeździć do różnych miejsc na świecie, próbując dokładnie zrozumieć,
jak tego typu rzeczy, zjawiska można racjonalnie i logicznie pojmować.
Doprowadziło
mnie to do badań nad osobami świętymi, ewangeliami gnostycznymi, zwojami z Nag
Hammadi. Przeczytałem Wedy, przeczytałem Biblię, Koran, Torę i jedna rzecz
zaczęła się z tego wszystkiego wyłaniać; że była mistyczna tradycja stojąca
ponad religiami, która w pewien sposób była zakryta przed masami; że ludzkie
istoty są częścią kontinuum świadomości.
A
religia formuje się na najniższym poziomie [tego kontinuum] świadomości.
Natomiast na wyższych poziomach świadomości znajdują się wymiary
rzeczywistości, które możemy dotknąć jedynie w czasie snów, wizji oraz poprzez…
doświadczenia medytacyjne, np. takie jakie mi się przytrafiły.
Odkryłem,
że doświadczenia, które miałem były znane od starożytności. Każdy mógł je mieć
jeśli tylko medytował w pewien określony sposób.
Zasadniczo to jest tak, że
umysł może zmieniać biegi w ten sam sposób co… Jeżeli wystarczająco dobrze
wytrenujesz ciało, to możesz robić rzeczy, które atletycznie zdają się prawie
niemożliwe, [np. pobiec setkę poniżej 10 sekund] *5*. Jeżeli trenujesz, to w końcu dasz radę to
zrobić. Poprzez medytację możesz zrobić coś takiego, że twój umysł przekroczy
zwykłą świadomość.
REPORTER
Jak
zacząłeś to stosować? Bo oczywiści dalej
doszedłeś do znacznie większego zrozumienia duszy, jej esencji, jak łączy się z
naszą fizyczną inkarnacją.
DR
GIBSON
W
miarę jak studiowałem to zjawisko coraz więcej, to zacząłem spędzać coraz więcej czasu z tą istotą.
Przestałem aż tak walczyć z [całym tym] procesem.
Studiowałem Sokratesa
. Sokrates spędzał dużo czasu z istotą, którą nazywał Daimon
*6*, nie demon, lecz… wymawia się to: ‘d’, ‘a’, ‘i’, ‘m’, ‘o’, ‘n’ lub
‘d’,’a’,’e’.. jeśli wybierzesz wymowę grecką. A to była istota bardzo podobna
do tej, z którą ja spędzałem wiele czasu, która zasadniczo trenowała go w
filozofii.
On
myślał, ze istota ta była czymś w rodzaju [wiązki] ponad jego intelektem i
świadomością i był w stanie pobrać od tej istoty do swojego umysłu wiele, co
sam [potem] zrozumiał.
Tak
więc, używając Sokratesa jako modelu pozwalałem sobie być nauczanym przez tę
istotę.
Robiąc to nauczyłem się, że możliwe jest uzyskiwanie informacji o
wszechświecie od Światła, a w istocie od samego Słońca; [info od Dr Pillai o 13 IV 2012 - Tamilskim Nowym Rok i nawiązaniu relacji ze Słońcem ] oraz, że istnieją
sposoby, metody zbierania informacji, które pozwalają istocie ludzkiej
ewoluować poza to, co uważamy za normalną świadomość.
Dużo
z tego co się nauczyłem dotyczyło duszy. Jeżeli będziesz szukać informacji na
temat duszy, to zobaczysz, że bardzo niewiele o niej napisano. Nie dowiesz się za wiele jak wygląda, ile waży,
jakie są jej funkcje, jaką inteligencje z niej można czerpać. Nie można znaleźć
za wiele na temat tego typu bardzo ważnych podstaw.
W
moich osobistych badaniach widzę zasadniczą różnicę pomiędzy osobą, która ma
dusze, a taką, która jej nie ma. Ta druga, to po prostu zwłoki. Tak więc, ta
głęboka różnica pomiędzy ludźmi, którzy mają duszę, a tymi, którzy jej nie
mają… pomyślałem, że [ze względu na
doniosłość tej różnicy] powinno być dostępnych więcej informacji na ten
temat. To przekonanie doprowadziło mnie,
po dyskusji z moją żoną, do stworzenia kursu „Żyjące dusze” (ang. Living soul),
który jest połączeniem: nauk, które otrzymałem od Thota, tej istoty, z którą
pracowałem; moich słonecznych medytacji, które nauczyłem się od Jima Savoya;
oraz moich własnych zastosowań tych technik.
Dusza
Czy
mógłbyś teraz wyjaśnić to czego nauczyłeś się o duszy i jej procesie
inkarnacji, procesie narodzin? Zacznijmy od procesu narodzin? W jaki sposób
ktoś wstępuje w poszczególną inkarnacje ziemską? Czy to za rozwlekłe pytanie?
DR
GIBSON
To
pytanie, które wymaga 8-dniowego seminarium. W poszukiwaniach dotyczących duszy
i w zastosowaniu technik pozyskiwania informacji od Słońca, które poznałem, to
poszerzyło moje wyobrażenia-widzenie. Tak więc, gdy patrzę na osobę, to widzę
jej ciało, ubranie, aczkolwiek widzę również energię, która ją otacza, a także
dusze, które są do niej „podpięte”.
W
zasadzie to mamy wiele różnych poziomów energii, które [zbiorowo] nazywamy
duszą. Są one wcielone w osobę w tym samym czasie.
Mamy coś takiego, co
nazywamy duszą fizyczną, a co niektórzy ludzie określają mianem hara *7*, a znajduje się ona 1,5 cala
(tłum. niecałe 4 cm) poniżej pępka, gdzie siła życiowa umieszczona jest w
czymś, co wygląda jak bardzo mały kokon. Jest to miejsce, skąd u większości
ludzi wypływa podstawowa siła życiowa.
Następnie
mamy duszę emocjonalną, która zlokalizowana jest mniej więcej w centrum lewej
komory serca. Ta część duszy pozostaje u ludzi prawdopodobnie najdłużej z 4
części.
Dalej
jest następna część, nazywana duszą mentalną, którą większość ludzi
identyfikuje jako „trzecie oko”, jednak znajduje się ona jakieś 1,5 cala za
czołem. U większości ludzi tak trochę po lewej stronie.
Następnie
jest coś, co nazywa się duszą duchową, która unosi się jak kula energii ponad
ludzką głową. Jeżeli kiedykolwiek przyglądałaś się starożytnym egipskim
hieroglifom, to widziałaś bogów oraz przywódców z tymi kulami ponad swymi
głowami. Przedstawiają one ludzkie Ka,
inaczej duszę. Kule te istnieją ponad każdą osobą, więc jak patrzę na ludzi, to
widzę te kule i ich różne kolory, co zależy od wieku i dojrzałości duszy.
Nie
wszystkie stare dusze są duszami dojrzałymi. Nawet niektórzy bardzo młodzi
ludzie, np. dzieci mogą mieć bardzo duże i dojrzałe dusze, a niektórzy starsi
ludzie, np. 70-cio, 80-cio letni mogą mieć bardzo małe i niedojrzałe dusze.
Tak
więc próbując dojść do zrozumienia tego wszystkiego zacząłem widzieć, że dusza
posiada czas życia totalnie niezależny od ciała. Wchodzi w ciało w momencie
poczęcia, jednak nie zawsze inkarnuje cała za jednym razem. Gdy się inkarnuje,
to kontroluje funkcjonowanie ciała na różnych poziomach życia: fizycznym,
emocjonalnym, mentalnym i duchowym.
W
owym procesie kontroli dusza pozwala ciału przechodzić przez pewne
doświadczenie, które nazywamy życiem. Jednak nasze życie nie jest ograniczone
wyłącznie do poziomu fizycznego. Poziom fizyczny to zaledwie drobna namiastka
tego kim tak naprawdę jesteśmy.
Większość
z nas… gdy tylko zaczniemy poszerzać własną świadomość, zaczynamy mieć coś co
nazywamy wizjami, obrazami, których nie rozumiemy. Niektórzy ludzie biorą je za
przywidzenia.
Jednak
owe wizje, obrazy są… Czasami… Lepiej to powiedzieć w ten sposób, że owe wizje,
obrazy są jedynymi dowodami jakie mamy na istnienie innych płaszczyzn naszej
egzystencji. Na to, że istniejemy na wielu poziomach rzeczywistości, które są
tak samo prawdziwe jak ta [namacalna].
Gdy
kładziemy się na noc spać, to opuszczamy nasze ciało, część naszej duszy
opuszcza to ciało i idzie robić swoje własne rzeczy. Nawet jeśli jesteś
obudzony, to część twojej duszy robi swoje.
Tak
więc, świadomość tego kim jesteśmy w tym fizycznym świecie jest tylko malutkim
wycinkiem tego co robimy. Tak naprawdę, to nawet mniej niż 1%, i jeżeli
zaczniesz medytować w pewien określony sposób, to zaczniesz widzieć czym są
niektóre z tych innych doświadczeń.
Przyzwyczajenie
się do tego trochę zajmuje, a to dlatego, bo [wcześniej] byliśmy [mocno]
przyzwyczajeni do koncentrowania się tylko na tym [powszednim] świecie. I gdy
zaczniesz przyzwyczajać się do innych części tego, co jesteś w stanie robić, to
spostrzegasz, że jest coś, co można nazwać drugim (innym) wymiarem. Jest on
„grubą” (nieobrobioną, nieociosaną) kopią tego wymiaru, ale nie jest dokładnie
taki sam. Poza tym wszystko, co tylko możesz sobie wyobrazić istnieje tam. Tak
więc, my nie tyle wyobrażamy sobie rzeczy, co zmieniamy skupienie naszej
świadomości, aby zobaczyć inne wymiary.
Istnieje
czwarty wymiar, który istnieje w ramach czasu trochę poza trzecim wymiarem.
Pozwala on nam na łączenie się z różnymi ramami czasu lub ramami prawdopodobieństw.
Jest on tak jakby poprzednikiem obecnego [powszechnie przez nas doświadczanego]
wymiaru. Wybory, których dokonaliśmy w tym [czwartym wymiarze] mają ogromny
wpływ na nasz [codzienny] wymiar.
Czterowymiarowe
Ja wygląda inaczej niż trzywymiarowe Ja. Twoje dwuwymiarowe Ja wygląda inaczej
niż twoje trzywymiarowe ja. Mamy
również pięciowymiarowe Ja, które w trakcie swoich nauk z Djeuthi zrozumiałem
jako te, którym on był.
Łącząc
te zrozumienia odkryłem, że wszystkie ludzie pochodzą od istot z wyższych
wymiarów i gdy znaleźliśmy się w tym wymiarze, to tak jakby zamknęliśmy przed
sobą te wyższe zrozumienia. Wyizolowaliśmy naszą świadomość to miejsca, w
którym wydaje się nam, że jesteśmy. Tak że myślimy, że nie jesteśmy związani
już z niczym.
A
istoty, które są z nami połączone; od których pochodzimy tak jakby się z tego
uśmiechały i w większości pozostawiają nas
w spokoju, aż dojrzejemy do momentu, w którym możemy [na powrót] się z nimi
połączyć.
W
tym rozumieniu, my wszyscy „posiadamy” istoty, które są z nami połączone i
które potrafimy postrzegać tylko jako bogów. Oni sami nie lubią być określani
mianem bóg. Oni są ludźmi takimi jak Ty i ja, lecz mają inną od nas formę.
DNA, dzieci Indygo, ciało tęczowe
U
przeciętnego człowieka używane jest 0.4 % naszego DNA. Jeśli weźmiesz DNA normalnego
człowieka i rozwiniesz od początku do końca, to uzyskasz długość jak 500
tysięcy razy droga na Księżyc.
REPORTER
I
ono śpi?
DR
GIBSON
Tak.
W większej części to używamy tylko skrawka mil tego DNA. Zaledwie 20 tysięcy
genów pokrywa wszystko to co mamy, a przecież mamy setki tysięcy genów.
Naukowcy nazywają to genami AKA, które są czasami powodują raka i tego typu
rzeczy. Nazywają je także cichym DNA. Mówią, że natura podczas naszej ewolucji
umieściła w nas te rupiecie, aby uchronić przed mutacjami. Jednakże to nie
wiele mówi, co te geny naprawdę robią.
|
Obraz Akaine Kramarik, namalowany w wieku 9 lat |
Moim
zdaniem dzieci, które nazywamy ‘dziećmi Indygo’ posiadają nie ujawniony jeszcze
dodatkowy segment DNA, który jest początkiem procesu pozwalającego im ewoluować
i rozumieć w stopniu, będącym dla zwykłego homo sapiens jedynie w sferze snów.
Jeżeli
przyjrzysz się [historii] ludzkości, to zauważysz, że ludzie nie ewoluowali w
jednostajnym trybie. Ewoluowali w trybie kwantowym. Przeszliśmy od łażenia na
czworaka, poprzez postawę wyprostowaną, aż do lotów kosmicznych. W większości cała ta ewolucja miała miejsce na przestrzeni ostatnich 50-200 tysięcy lat, co
podchodząc geologicznie to zaledwie wczoraj.
Dzieci
te pojawiają się dopiero w ostatnich kilku generacjach, tak więc to kolejny
[przeskok] kwantowy.
Poza
dziećmi Indygo jest jeszcze kolejne zjawisko, które wciąż nie jest zbyt dobrze
poznane. Dotyczy one fenomenu ciała tęczowego. Większość ludzi nie wie zbyt
wiele na ten temat. To
zjawisko, podczas którego człowiek całkowicie przekształca się w świetlistą,
krystaliczną istotę i znika.
|
ojciec Francis Tiso |
Pierwszy
raz zostało to udokumentowane naukowo w 1997 w Tybecie. Badacz ze Stanforda,
który równolegle był księdzem, ojciec Francis Tiso został wezwany do zbadania
przypadku, który był udokumentowany w Tybecie. Dotyczył człowieka, który był
nauczony pewnego specjalnego rodzaju medytacji zwanego Dzogczen [link].
W
tej konkretnej medytacji osoba ta nauczyła się połączenia z tymi ponad 99 %
rezydującego DNA i przekształcenia go. Człowiek ten był zwyczajnym farmerem i
nauczył się tej techniki od duchownego, który mieszkał w świątyni powyżej
małego miasteczka w Tybecie.
|
Farmer Acho na kilka miesięcy przed rozpuszczeniem ciała |
Kapłan
ten (tłum. nauczyciel farmera) był niesłychanie słynny ze względu na te transformacje. Farmer zrobił coś
dla tego kapłana i dlatego został nauczony tej techniki. [Następnie], gdy
człowiek ten zbliżał się do śmierci, to poprosił członków swojej rodziny, by
przybyli do jego domu i powiedział im, że przejdzie przez tego typu
transformacje, tzn. nie umrze w tradycyjnym sensie.
Wszystko
to zostało udokumentowane i sfilmowane. Duchowny relacjonował, że oddech tego
człowieka ustał. Bicie serca stało się niemalże niewyczuwalne, a ciało zaczęło
kurczyć.
Gdy
jego ciało się kurczyło, to nie było to tak, że w prosty sposób tracił wagę.
Człowiek ten jak na standardy amerykańskie był szczupły, jednak skurczył się do
rozmiaru 4 lub 5 letniego dziecka. Jego ciało zaczęło świecić. Cały ten proces
trwał przez około tydzień. Po trzech dniach zaczął emitować światło, widzialne
światło jak te w tym pokoju.
Wtedy
jego ciało skurczyło się do rozmiaru 4, 5 letniego chłopca, a w ciągu 7 dni nic
po nim nie zostało. Zmienił się w czystą kulę światła, a to co pozostało to coś
podobnego do krystalicznych kulek wielkości paznokcia. Było ich jakieś 8 lub 9.
Było troszkę jego włosów i kilka paznokci i to wszystko.
Człowiek
ten mówił z [wnętrza] tej kuli. Powiedział, że jego transformacja zakończyła
się, a teraz udaje się do świata pierwotnego światła, co jest kolejnym terminem
na określenie piątego wymiaru.
Wszystko
to zostało udokumentowane. W tym seminarium, które prowadzę „Żyjące dusze”
pokazuje zdjęcie tej świetlistej kuli oraz całą dokumentacje tej historii.
Kapłan powiedział, że w tej tradycji jest to robione od setek lat.
To
jedna z tych rzeczy, do których ludzie byli zdolni. Jesteśmy tą częścią rasy
pierwotnych istot – które są czystą energią; która została uwięziona w materii.
Istnieje jednak metoda, technika, poprzez którą dusza może być przebudzona i
przekształcić siebie na powrót w energię. Obecnie zostało to udokumentowane
wiele razy.
W
południowym Tybecie znajduje się ciąg jaskiń… niektóre są również w Tybecie
północnym, gdzie duchowni ci robili to ogromną ilość razy. Ludzie mogą tam
pojechać i odwiedzić te istoty i porozmawiać z nimi i być może nauczą one tę
osobę jak tego dokonać.
Czy
one zrobią to telepatycznie, czy używając dźwięku?
DR
GIBSON
Oni się pojawią, a kosztuje to 25 dolary na
miesiąc :-), żeby tego dokonać :-)
REPORTER
25
dolary?
DR
GIBSON
:-)
25 dolary, to taniocha :-)
REPORTER
To
tanio jak na poradzenie sobie z milenium i przeszłością
DR
GIBSON
Więcej
o tym mówię na seminarium.
REPORTER
Dobrze.
Czyli to jest coś takiego, co możemy dokonać… ludzie na obecnym poziomie
ewolucji, jeżeli tylko są wystarczająco mocno zmotywowani, wystarczająco
praktykują.
DR
GIBSON
Kiedy
ludzie pierwszy raz o tym słyszą to uważają, że jest to niemożliwe. Potem
myślą: jeżeli jest to możliwe, to czemu wcześniej o tym nie słyszałem.
[Następnie]: jeżeli to jest możliwe i ludzie są w stanie tego dokonać, to czy
jest to coś takiego co sam chciałbym zrobić.
Musisz
pamiętać, że większość z tego co nauczyliśmy się w naszym świecie, w naszym
społeczeństwie pochodzi z książek. Jest wiele takich książek, które nigdy nie
zostały udostępnione publiczności. Wiele z tego co napisano jest zamknięte w
bibliotekach, kościołach. Masowa publiczność nie ma przywileju czytać co tam
się znajduje.
To
co można odszukać w książkach pochodzących z księgarni, powszechnych bibliotek,
to zaledwie malutki czubek góry lodowej. Jeżeli pokopiesz głębiej to jest
znacznie więcej niż na powierzchni. Naprawdę nie trzeba wybierać czerwonej
pigułki, aby móc to docenić.
Dobrze
ukazane. Kopiąc trochę głębiej pod powierzchnią chciałabym dowiedzieć się
więcej na temat zmian DNA. Większość ludzi, którzy będą nas słuchać ma
świadomość, że Ziemia przechodzi obecnie swą własną ewolucję i zmiany, zmiany
pól magnetycznych, przejście na wyższy wymiar, itp. Ludzkie ciało jest częścią
tego wszystkiego. Co się dzieje z naszymi własnymi ciałami podczas tej
ewolucji, progresu? Podczas tych zmian DNA?
DR
GIBSON
:-)
Jakieś
12 lat temu rozmawiałem na temat tych samych rzeczy z Jimim Savoyem. Rozmowa
zeszła na temat sił we wszechświecie. Jedna z takich sił nazywana jest czynnikiem X. Siły, które tworzą rzeczywistość, którą znamy włączając w to nasze ciała
emanują ze Słońca. Czynnik X jest jedną z tych sił emanujących ze Słońca, która
pomaga energetyzować transformacje, o których mówisz, transformacje wewnątrz
ciała ludzkiego.
Czynnik
X emanuje ze Słońca o pewnych określonych porach dnia – rankiem w okolicach
wschodu słońca, tak przez godzinę w okolicach wschodu słońca oraz trochę przed zachodem słońca. Inną
nazwami czynnika X są: czynnik Chrystusowy (ang. Christ Factor), czynnik
nieśmiertelności.
To właśnie ten czynnik jest odpowiedzialny za proces
transformacji fizycznego DNA w jego postać świetlistą. Przekształca 0.4 % oraz pozostałą część DNA w
postać energetyczną taka, jak mówiłem, że jest
Djeuthi.
Kiedy
wykonujesz pewne techniki i pobierasz światło słoneczne, oczyszczasz i
wchłaniasz czynnik X przy użyciu specyficznych
kryształów, form energetycznych oraz postaw, to twoje ciało się
przekształca. *8*
Większość
ludzi nigdy o tym nie słyszała. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to
istnieje. Słyszeli, że Ziemia zmienia się. Większość, [a przynajmniej]
niektórzy słyszeli, że Słońce przejawia niezwykłą aktywność, emanuje energią w
niezwykły sposób. Naukowcy udokumentowali, że Słońce emituje nieodnotowywane
jak dotąd rozbłyski , sztormy słoneczne. Emituje tony materii w każdej
sekundzie.
Naukowcy
nie omawiali za bardzo ezoterycznych lub metafizycznych aspektów tych zjawisk
ponieważ metafizyka stanowi coś w rodzaju tabu dla większości tradycyjnych
naukowców. Znaleźli
się naukowcy, którzy badali i badają promieniowanie emanujące ze słońca i jego
wpływ na ludzkie ciało. Jednym z tych efektów jest przemiana świadomości
jednostki, tak, ze staje się ona kimś przekraczającym zwyczajność, a
ostatecznie przybiera formę światła – co prawdopodobnie jest najbardziej
ekstremalnym i mocnym czynnikiem transformującym. *9*
Każdy
może być nauczony tej techniki. Gdy się tego nauczysz, to pobierasz światło
Słońca i jeśli robisz to w pewien określony sposób, przy określonym ułożeniu,
to twoje ciało zaczyna się zmieniać.
REPORTER
Przypomina
mi to o czymś. To było drobne wydarzenie, które miało miejsce jakieś 20 lat
temu. Właśnie mi o tym przypomniałeś. Gdy robiłam trochę medytacji słonecznej,
oddychałam w świetle Słońca, i obserwowałam jak wnika wewnątrz ciała, zaraz po
wcześniejszych ćwiczeniach. To w pewnym momencie poczułam się jakbym biegła.
Biegłam, biegłam, biegłam, czując, że moja energia jest nieograniczona. To było
dla mnie tylko takim drobnym eksperymentem ze Słońcem.
Tak
wiec, do czego to jest zdolne w odniesieniu do przedmiotu, który poruszyłam, do
zmian DNA, itp., co sprawia, że dziewczyna czuje się jakby biegła jak wiatr? [tłum. :-) :-)]
DR
GIBSON
:-)
:-) …
Chrześcijaństwo
rozpoczynało jako religia solarna. ‘Asayya’ (tłum. Esseńczycy), albo oni lepiej
znani byli jako ‘Hasen’ byli poprzednikami Chrześcijaństwa. Istnieją pewne dowody,
że sam Jezus spędził pewien czas wśród Esseńczyków, szczególnie w Nag Hammadi i
niektórych zwojach znad Morza Martwego, szczególnie w tych z Qumran, co
pokazuje, że Jezus uczył się z nimi.
Esseńczycy
byli tylko częścią wielkiej solarnej wspólnoty ludzi którzy badali Słońce.
Słońce było również obiektem badań w Ameryce Środkowej, Ameryce Południowej.
Było badane na Środkowym Wschodzie, wspólnota żydowska miała w swoim obrębie
tradycje solarną. Było badane w Chinach, Egipcie. Było badane w Australii,
Aborygeni mieli kulturę solarną.Tak więc, jakąkolwiek główną tradycje duchowa wziął
byś pod uwagę, to znalazłbyś w niej komponent solarny.
Jeśli
przyjrzałbyś się co oni dokładnie robili, to zaczął byś odnajdywać pewne
podobne tematy w ich medytacji. Odkryłbyś, że wpatrują się w Słońce o pewnych
określonych porach. Łączą to z określonymi postawami ciała. Łącza to z
kondensowaniem energii Słońca w pewnych określonych kryształach. Energia Słońca
wnika przez oczy, a oczy są jedyną częścią ciał, która jest bezpośrednio
połączona z mózgiem.
Jeżeli
połączysz tę energie i jej wpływ na mózg, to pojawią się pewne przewidywalne
zmiany, o których pisano od wieków. Ciało przechodzi pewne zmiany hormonalne,
elektryczne. Jednak największe z tych zmian są zmiany duchowe. To zacznie
generować coś z wewnątrz ciebie, co większość ludzi ma uśpione.
To
jest trochę tak, w zasadzie to bardzo podobne jakbyś pozwalał narodzić się
nowej części siebie. W tradycji esseńskiej *10* nazywano to ‘Christ Self’ („Ja
Chrystusowym”). Grecy nazywali to ‘Autdoidis’ (zapis fonet. pol.). W niektórych
innych tradycjach, np. w tradycji tybetańskiej bonpo nazywa się to ‘ciałem
tęczowym’ , a w hinduizmie ‘wadżra’.
Jest
to kolejne ciało, które emanuje z fizycznego aspektu ludzkiego ciała, które
przekracza twoją fizyczną śmierć. Dlatego w momencie śmierci, gdy wykonywałeś
te ćwiczenia, to twoje ciało kurczy się, przekształca w Światło i znika. Tak
więc, całe to DNA, którego [normalnie] nie używamy jest używane jako część tego
procesu, aby cię przekształcić.
Od wieków ludzie, którzy to badali i nauczali
tego byli dopadani i prześladowani ze względu na swą wiedzę. W szczególność
kościół katolicki był niezwykle brutalny w karaniu tych, którzy próbowali to
uwiecznić. Nawet
pośród gnostyków, którzy mieli rozległą wiedzę na ten temat, ta część ich nauk
nie została włączona do Biblii, a Biblia została skondensowana do bardzo
niewielkiej ilości książek. Gdybyś spojrzał na prawdziwą Biblię, to składają
się na nią setki ksiąg. Jednak jedynie uczeni mają dostęp do tych ksiąg, które
składają się na prawdziwą Biblię.
Możesz
zapytać: dlaczego tak jest? ...
Czy
możesz podać jakieś specyficzne (…) jeśli nie przerywa to toku twej wypowiedzi?
(…) [tłum. W tym momencie reporter trochę się wciął w tok wypowiedzi Mitchella Gibsona - niekoniecznie zasadnie, tak więc nie tłumaczyłem całości tego fragmentu]
DR
GIBSON
Wiesz,
wrócimy do tego za moment.
Gdybyś
nauczył ludzkość jako całość, że możliwe jest przekształcenie ciała fizycznego
w formę energii, która jest anielska, to wiązałoby się to z radykalną przemianą
tego, co pojmujemy jako ludzkość.
- Podważyłoby
to pojmowanie nieba i piekła.
- Zanegowałoby to zrozumienie życia po śmierci.
- Podniosłoby to ludzkość do poziomu, który większość z nas ma kłopot , aby
zaakceptować.
Większość
ludzi postrzega siebie jako istoty, które rodzą się, starzeją i umierają. W tym
procesie możemy cieszyć się życiem, jemy, śpimy, kochamy się oraz uczymy się
różnych rzeczy.
Niektórzy
wierzą w reinkarnacje.
Bardzo
niewielu wierzy w możliwość przekształcenia formy fizycznej w nieśmiertelną, a
jest to całkowicie możliwe!
Istnieją
specyficzne książki, które zawierają takie nauki.
Czy
możesz je nazwać?
DR
GIBSON
:-)
REPORTER
Aha,
to są książki, które można zamówić na Amazonie [tłum. bardzo popularna księgarnia
internetowa]
DR
GIBSON
Naprawdę
nie jest możliwe dostać te książki na Amazonie :-)
Naprawdę
nie jest możliwe uzyskać je w taki tradycyjny sposób, czyli pójść do księgarni
i je kupić.
REPORTER
DR
GIBSON
To
coś w rodzaju… czego musisz być nauczony, tych technik [przez kogoś autentycznego,
kto ma dostęp do tych materiałów i ze względu na dopełnienie istotnych przyczyn
zdecyduje się ciebie nauczać].
Tak to się odbywa od wieków, a to ze względu na prześladowania.
Księgi
te zasadniczo są ukryte przed publicznością ze względu na istotne powody.
Ludzie, którzy maję tę wiedzę uzyskują zaufanie czegoś co nazywa się (ang.)
‘orders’ (zakonów).
|
Egzekucja Jaquesa de Molaya, Paryż 18 III 1314 |
REPORTER
O jakich liniach [tłum. przekazu nauk] mówisz?
DR
GIBSON
Prawdopodobnie
najbardziej słynną linią tego typu byli Templariusze, którzy kultywowali
tradycje solarną, będącą częścią ich niejawnych nauk. Jedną z rzeczy, za którą Jaques de Molay – będący jednym z przeszłych mistrzów templariuszy – został ukrzyżowany [tłum. spalony na stosie; ang. crucified - 'ukrzyżowany', ale też 'przywiązany do słupa', 'ukrócony'] był fakt, że nie przekazał tych nauk biskupom i papieżowi. Został
za to ukrzyżowany i zabrał tę wiedzę ze sobą do grobu.
Istnieją
specyficzne zakony w Tybecie, jeden znajduje się w Hong Kongu. Istnieje jeden
tutaj w Stanach, w Newadzie. Jeden znajduje się we Francji, kolejny w
Indonezji. Są one strażnikami tego typu wiedzy.
Można
to ująć w ten sposób, jeśli ktoś jest wystarczająco pilny to napotka tę wiedzę
oraz ludzi, którzy go tego nauczą. Ustawione
jest to w taki sposób ze względu na ochronę ludzi, którzy maję tego typu wiedzę
oraz dlatego, by uniknąć prześladowań.
Czy
musimy nawet poddawać dyskusji dlaczego w obecnym punkcie historii wciąż
prześladujemy ludzi za tego typu wiedzę?
DR
GIBSON
Strach
i władza.
REPORTER
Strach
i władza?
DR
GIBSON
Gdyby
ludzie pojęli, że są zdolni tego dokonać, to w krótkim czasie przestaliby
odczuwać potrzebę bycia kontrolowanymi. To by przekształciło ludzkość taką jaką
obecnie znamy.Właśnie
dlatego wiele grup, duchowych grup, które tego nauczało zostało wymordowanych.
Na
przykład, Katarzy, którzy zostali wymordowani przez kościół katolicki. Cała
społeczność Katarów była zdolna do zrozumienia nauk solarnych. Zostali wycięci
w pień do ostatniego człowieka, a nawet dziecka – ze względu na te informacje.
Było
mnóstwo grup, które zostały wymordowane w ten sposób. Na przykład, tradycja
Bonpo z północnego Tybetu została wymordowana. Zostało ich 30 tysięcy i wszyscy
zostali wymordowani przez rząd chiński. Miało to miejsce kilka stuleci temu,
jednak zostali wymordowani co do jednego.
Jedną
z rzeczy, którą potrafią Bonpowie, to, że ich ciała są częściowo świetliste, a
częściowo fizyczne. Gdy archeologowie odkryli niektóre z ich cmentarzy.. ich
cmentarze znajdują się na wysokości około 20 tysięcy stóp (tłum. 6 km n.p.m) w jaskiniach
wydrążonych w litej skale. W tej części Tybetu niema dróg. Archeolodzy musieli
użyć helikopterów i specjalnego ekwipunku by się tam dostać, a Bonpowie
oczywiście nie używali helikopterów. Więc jak się tam dostali? To dopiero
zagadka.
Chińczycy
w tamtych czasach mieli legendę na temat tych ludzi, którzy byli tylko
częściowo ludźmi, a częściowo pochodzili od bogów. Obecnie Bonpowie nie
dopuszczają obcych do swojej społeczności i nie mówią o swojej tradycji. Znam
jednego takiego człowieka, który ma tę wiedzę, ale się nią nie dzieli.
Tutaj
niedaleko, w okolicach Sodony (obszar w Kalifornii) istniała grupa rdzennych
mieszkańców, którzy nazywali się ‘Sinagua’. Sinagua zniknęli. Nie pozostawili
żadnych śladów, kiedyś tutaj byli, archeolodzy odkryli ich siedziby. W ich
spichlerzach była żywność i po prostu bez śladu zniknęli. Co się z nimi stało?
|
Domostwa Indian Sinagua |
|
|
Posąg Sinagua |
Można
spekulować, że jeżeli całe plemię wie
jak tego dokonać i zastosuje to w sposób masowy, to mogą osiągnąć spełnienie
jak Sinagua lub Bonpo.
REPORTER
Ekscytującą
częścią tego wszystkiego jest – nawet jeśli przykro słuchać, co stało się z
ludźmi, którzy podtrzymywali tę wiedzę – fakt, że istnieją ludzie jak Ty i inni,
którzy przywracają ją powrotem na powierzchnię, do świadomości i uwagi
publicznej.
DR
GIBSON
Tylko
troszeczkę :-)
REPORTER
:-)
Tylko troszeczkę :-) … To musi oznaczać, że nastał czas, by się przebudzić i o
tym pamiętać.
DR
GIBSON
Chciałbym
tak myśleć, chciałbym tak myśleć.
Myślę, że dla ludzkości nastał czas, by
zaczęła dostrzegać , że jesteśmy czymś więcej niż mięsem i krwią, [skórą i
kośćmi]; że pochodzimy od rasy wielkich istot, która nie jest jedynie
mitologiczną rasą. Oni są prawdziwi, są naszymi przodkami, a także, w pewnym
sensie są naszymi potomkami… gdy tylko zrozumiemy określone techniki, gdy tylko
zrozumiemy określone rzeczy na temat świadomości. To nasze przeznaczenie.
REPORTER
To
nasuwa mi – ponieważ musimy kończyć, a mogłabym rozmawiać z Tobą przez całe
dnie, a wiem że nie dysponujesz dniami – inną myśl. Rozmawialiśmy wcześniej o
dzieciach Indygo, mówiłeś o ludziach, którzy są zdolni emitować światło i
zniknąć, a także pojawiać się zgodnie z wolą.
DR
GIBSON
Brzmi
to jak science fiction, nieprawdaż?
REPORTER
Nie
dla mnie, ale zdaje sobie sprawę, że faktycznie może.
Widzimy
to i myślimy: o jakie wspaniałe, ciekawe jakby to było być takim. Ale, czy naprawdę jesteśmy tymi, którzy to w
końcu odziedziczyli, jeśli ktoś wierzy w progresję podczas reinkarnacji.
Pewnego razy, gdy wszyscy zaczniemy się przebudzać i położymy pod to fundament,
czy kiedyś w przyszłości staniemy się tymi pomagającymi, którzy powrócą ze swą
własną wiedzą.
58%
ludzi odpowiedziała, że pójdą raczej do piekła. Ponieważ nie czują, że żyli
wystarczająco dobrym życiem, by pójść do nieba.
REPORTER
Poważnie?
Zaczekaj moment, kto przeprowadzał to badanie?
DR
GIBSON
Gallup,
niestety.
REPORTER
Kim
był ten 1000 ludzi?
DR
GIBSON
Wzięci
z ulicy.
REPORTER
To
nie możliwe.
DR
GIBSON
Jednak
niestety tak i.. Jestem psychiatrą. Kiedy rozmawiam ze swoimi klientami, którzy
są przeciętnymi ludźmi: co się z tobą stanie, gdy umrzesz? Większość ludzi
odpowiada, całkiem stanowczo, że chyba będą musieli powrócić tu, bo nie czują,
by byli wystarczająco dobrzy, by trafić do nieba. Większość ludzi nie odczuwa
żeby niebo było im przeznaczone.
Mówię
o tym zagadnieniu ponieważ.. Jeśli przeciętnej osobie pozwoliłabyś mieć wybór:
czy woli być kimś więcej niż człowiekiem, kimś więcej niż nieśmiertelnym, albo
kimś nieśmiertelnym:
- Większość ludzi nie uwierzy ci.
- Nie będą stosować
techniki.
- A ci którzy ją wezmą, to i tak odstawią ją w kąt.
To dlatego, że nie
wierzą, że to jest coś do czego mają prawo.
Będzie
coraz więcej ludzi mówiących o tych technikach, ale równolegle u przeciętnych
ludzi będą trudności w zaakceptowaniu, że to w ogóle jest możliwe.
REPORTER
A
co z Tobą? :-)
:-)
:-) :-) :-) :-) :-)
REPORTER
Jaki
jest Twój wybór? :-)
DR
GIBSON
:-)
Nie ma tu problemu :-) Bez problemu :-)
REPORTER
Bardzo
Tobie dziękuję.
DR
GIBSON
To ja dziękuję
:-), dziękuję.
Koniec
Źródło:
http://www.cultureunplugged.com/documentary/watch-online/filmedia/play/2458/An-Enlightened-Man
Przypisy tłumacza:
*1* Chodzi o postać szeryfa z fikcyjnej małej społeczności Mayberry w Karolinie
Północnej, będącego bohaterem
amerykańskiego sitcomu The Andy
Griffith Show, nadawanego w latach sześćdziesiątych przez telewizję CBS
*4* APA - Na stronie Stowarzyszenia
http://www.psych.org/ można dowiedzieć się, że zostało ono założone w 1844 roku i jest największą
organizacją psychiatryczną na świecie.
*5* W oryginalnej wypowiedzi był inny
przykład dotyczący biegu na milę, lecz nie mogłem zrozumieć użytego słowa,
podałem więc przykład podobny.
*6* Relacje na ten temat można odnaleźć w platońskiej „Obronie
Sokrates”. Platon przytacza twierdzenia Sokratesa, że ma kontakt z daimonionem, który często kontaktował
się z nim w formie „głosu”. Zgodnie z relacją/interpretacją Platona ów głos
miał jednak charakter bezosobowy. Zasadniczo Sokrates nie postrzegał tego jako
jakiegoś osobowego bytu, lecz jako „bezosobowe coś” lub „znak”.
Zgodnie z tezami w niej zawartymi Sokrates jawi się jako "człowiek zainteresowany nie tylko filozofią, ale również
praktykami religijno-magicznymi. To postać mistagoga, hierofanty
inicjującego uczniów w misteria i ezoterykę: Sokrates ucztujący,
medytujący i czczący bogów, nauczający i „boski”"
*7* Hara (tanden), cztery palce poniżej
pępka
*8* Medytacja z Gayatri Mantrą /związaną ze Słońcem/ - tłum. opisu z PillaiCenter:
"Uzyskiwanie dostępu do [energii] Słońca.
Nauczę Was teraz medytacji/modlitwy do Słońca, które jest dawcą życia. Celem stosowania tej mantry jest powiększenie mocy podstaw życia zawartych w ciele, umyśle i duszy. Wizualizuj promienie słońca spływające na Twe ciało, umysł i duszę.
To starożytna sanskrycka inkantacja. Nazywana jest: mantrą Gayatri, modlitwą do Słońca. Jestem szczęśliwy, że mogę wam ją przekazać:
OM BHUR BHUVAH SWAHA TAT SAVITUR VARENYAM BHARGO DEVASYA DHIMAHI DHIYOYONA PRACHODAYAT
(Dr Pillai, Pillai Center, 14 IV 2012)"
Link audio/video: PillaiCenter Youtube