TEMATYKA STRONY

SYLWETKI I NAUKI SIDDHA JOGINÓW                                OPOWIEŚCI O NIEZWYKŁYCH OSOBACH

NARZĘDZIA JOGICZNE: PRAKTYKI, MEDYTACJE, TECHNIKI           INSPIRUJĄCE WŁASCIWOŚCI, UMIEJĘTNOŚCI I ZDARZENIA

                                                                                                                                                                                                                             

                            

czwartek, 12 kwietnia 2012

Wywiad z Dr Mitchellem Gibsonem, 2005



REPORTER: Wprowadzenie
Dr Mitchell Gibson, główny rezydent filadelfijskiego szpitala Albert Einstain Medical Center, oddziału psychiatrycznego w czasie jednej z dwudniowych wyczerpujących zmian doświadczył lekcji swego życia.

Na początku, gdy tylko zaczął widzieć wałęsające się po szpitalnych korytarzach duchy ludzi, którzy zmarli nawet kilka dni, czy tygodni wcześniej, myślał, że to tylko wyobraźnia płata mu figle.

To co nastąpiło później na zawsze zmieniło sposób w jaki postrzegał swoich pacjentów, a także wszystkie istoty ludzkie. Obecnie mówi publicznie o żyjących duszach.

REPORTER
Miałam zaszczyt przeczytać Twoją książkę. Nie będziemy zaczynać od momentu narodzin. Zacznijmy powiedzmy od wtedy, gdy miałeś 12 lat, bo zdaje się, że właśnie wtedy w Twym życiu zaczęły się dziać dość interesujące rzeczy.

 DR GIBSON
No powiedzmy, że mniej więcej [wtedy] :-)



Lata dorastania, spotkanie buddyjskiego duchownego, medytacja

REPORTER
Byłeś całkiem inteligentym dzieckiem. Przeczytałeś Biblię kilka razy, 2,3 razy. Byłeś gotowy samemu uczyć się w szkole niedzielnej i wtedy stałeś się buddystą. (…). Tak mniej więcej :-)

DR GIBSON
:-) Mniej więcej :-)

REPORTER
To zacznijmy od tej części, jak to mówisz  „mniej więcej”.

Co takiego wydarzyło się, co zmieniło Twój pogląd na to, co jest możliwe, biorąc pod uwagę Twoje zetknięcie się z inną religią?

DR GIBSON
Pozwól, że ogólnie opowiem o tym, gdzie dorastałem. Do kościoła chodziliśmy trzy razy w tygodniu w ciągu roku [szkolnego], a latem pięć razy. Nie ważne, czy były jakieś zajęcia, czy wakacje, zawsze chodziliśmy do kościoła.

Pewnego razu w szkole był pewien człowiek, duchowny, myślę, że to był buddyjski duchowny. Przyszedł i nauczał nas o medytacji. Wtedy, nigdy wcześniej nic na ten temat nie słyszałem. Tak więc, siadałem, przyjmowałem pozycję, o której mówił ten buddyjski duchowny i wtedy moja świadomość uspakajała się i zaczynała się wznosić. Nie miałem bladego pojęcia, co się dzieje.

Nagle zacząłem w swoim umyśle widzieć rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem. Mogłem widzieć to samo bez względu na to, czy miałem  otwarte lub zamknięte oczy. Bardzo mnie to zadziwiło. Z tego powodu zacząłem czytać wszystko, co tylko zdołałem znaleźć. 

Tam, gdzie dorastałem, to było naprawdę małe miasto, Ellerbe w Karolinie Północnej   które ma [jakieś] 1000 mieszkańców.[link: Ellerbe w Google Street View]

 


REPORTER
Jak wielu z nich to buddyści?

DR GIBSON
:-) Wszyscy ;-) (…) Niezbyt wielu… niezbyt wielu.

Wszystko czego się dowiedziałem sprawiło, że oddaliłem się od południowo baptystycznego modelu myślenia. Tak więc, zrozumienie, które w tamtym czasie rozwinąłem musiałem ukrywać przed ludźmi będącymi moimi opiekunami, przed rodzicami, pastorem. 

Zacząłem się zastanawiać, czemu muszę się z tym ukrywać? Jaka jest trudność w połączeniu tych dwóch [rzeczy]? Wtedy dowiedziałem się o przeszłości, czarach, całej tej idei prześladowań w obrębie religii, wiary; co tak naprawdę znaczy bycie południowym baptystą. Tak więc, jak dorastałem, to ocknąłem się z tego, lecz była to długa droga.











REPORTER
Zacznijmy więc od buddyjskiej części tej drogi oraz od medytacyjnej części drogi. To musiało nie być coś prostego pośród Twoich domowników. Czy Twoja rodzina wiedziała czym się zajmujesz? Czy wiedzieli, że spędzasz czas samemu ze sobą na medytacji?



DR GIBSON
Medytację rozpocząłem, gdy miałem około 12 lat. Każdego dnia wracałem ze szkoły, potem grałem w koszykówkę, robiłem wszystkie te rzeczy, które normalnie robią dzieciaki. Jednak potem, tak około 19'tej, gdy [inni w domu] jedli zupę, siadałem w pokoju i medytowałem przez godzinę. 

Dorastałem w bardzo małym domu. Spałem w jednym pokoju z dwoma braćmi. Mieliśmy tylko dwa łóżka w pokoju, więc dzieliłem spanie z młodszym bratem. 

Tak więc, siedziałem na łóżku i medytowałem, a on siedział patrząc na mnie i zaczynał rzucać we mnie różnymi rzeczami. W miarę upływu czasu okazało się, że [poprzez to] pomógł mi głębiej medytować, ponieważ musiałem nauczyć się jak go ignorować.  To nie było łatwe, bo on był takim małym demonikiem, bardzo wytrwały w rzucaniu we mnie rzeczami, a przy tym kreatywny.  

Na przykład, oblewał mnie wodą, rzucał ryżem, czasami włączał muzykę, próbował nastraszyć. Był w tym bardzo kreatywny


REPORTER
Czy naprawdę wiedziałeś wtedy, że próbuje pomóc Ci doprowadzić do mistrzostwa medytację? :-) :-)

DR GIBSON
Taaak ;-), oczywiście ;-);-)… [Tak naprawdę], to myślałem sobie: okey, będę to ignorował. Jednakże, odwdzięczałem mu się w inny sposób.

REPORTER
Gdy jako nastolatek kontynuowałeś medytacje, jaki maiło to wpływ na Twoje życie?

DR GIBSON
Jedną rzecz jaką zauważyłem było to, że pomogło mi to lepiej koncentrować się w szkole i moje wyniki bardzo się polepszyły. [Wcześniej] byłem uczniem ledwo czwórkowym, a gdy zacząłem medytować, to zacząłem dostawać niemalże same celujące. Zacząłem zwracać uwagę nauczycieli i dostawać propozycje stypendiów. 

W zasadzie to nikomu w szkole nie mówiłem, co robiłem.  [Medytacja] naprawdę zmieniła moją świadomość i intelekt. Całkowicie odmieniła bieg mojego myślenia.


REPORTER
W miarę postępów w szkole, w pewnym momencie zdecydowałeś, że pójdziesz do szkoły medycznej.

DR GIBSON
Tak

REPORTER
Skąd wzięła się ta decyzja?

DR GIBSON
Tak naprawdę, to gdy wyprowadziłem się z domu, to chciałem być sprzedawcą polis ubezpieczeniowych :-), a to dlatego, że [sprzedawca polis] był jedyną osobą w [moim] mieście, która była profesjonalistą.

Kadry z serialu The Andy Griffith Show, lata 60'te
W naprawdę małym mieście nie znajdziesz wielu profesjonalistów. W zasadzie to nie mieliśmy lekarza [z prawdziwego zdarzenia], nie było tam szpitala, policjantem był Bud :-). Bud prowadził samochód szeryfa, ale w zasadzie nie był prawdziwym policjantem.  

REPORTER
Brzmi jak Andy z Mayberry *1* :-)

DR GIBSON
Tak, :-) mniej więcej :-)… Ale Bud był członkiem klanu *2*, choć prawdopodobnie nie przyznałby się do tego. Tak więc, miasto, w którym połowa mieszkańców to czarni, a szeryfem jest członek klanu, to było mówiąc delikatnie [dołujące] doświadczenie.

Jedynym wzorcem profesjonalisty jaki miałem był sprzedawca polis ubezpieczeniowych i dlatego nim właśnie chciałem się stać.



REPORTR
Cóż więc się stało?

DR GIBSON
Gdy rozpocząłem college, to szybko sobie uświadomiłem, że sprzedawcy ubezpieczeń nie zarabiają zbyt wiele. Co innego w małym mieście, w którym domy nie są warte więcej niż 30 tysięcy dolarów, to on był bogaczem.

Chciałem czegoś więcej od życia. Moim najlepszym przyjacielem w mieście był facet, który nazywał się Morris Cheeks. Sporo mu zawdzięczam. Zdecydował się rzucić szkołę ekonomiczną (biznesu, ang. bussines school), a ja otrzymałem pełne stypendium ze szkoły ekonomicznej.

Odrzuciłem stypendium i postanowiłem podążać za Morrisem, zapisując się na kurs wstępny medycyny. Powiedział, że lekarze zarabiają ponad 100 tys. dolarów, a to wydawało mi się górą pieniędzy. Ponadto, zdecydowałem, że odpowiada mi fakt, że lekarze pomagają ludziom. Tak więc, częściowo chodziło o pieniądze, a częściowo o bycie zdolnym pomagać ludziom.




Medycyna, odłożenie medytacji

REPORTER
Obecnie medytujesz już od kilku lat, [po tym jak zaprzestałeś medytacji, będąc w szkole medycznej], i czy zaczynasz mieć bardziej znaczące doświadczenia w sensie otwierających się wizji, przenikliwości umysłu?


DR GIBSON
W zasadzie przestałem medytować, po tym jak dostałem się do szkoły medycznej, ponieważ moja świadomość zaczęła intensywnie wzrastać i nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Wiedziałem, że jeżeli dalej będę medytował, to nie będę zdolny pozostać w szkole medycznej. Tak więc, to odłożyłem. 

 
To było coś takiego, że byłem wstanie widzieć rzeczy dookoła ludzi, mogłem widzieć… pozwól, że podam przykład. W szkole medycznej, w pierwszym miesiącu uczęszcza się na zajęcia z anatomii makroskopowej (ang. gross anatomy), na których kroi się zmarłych ludzi.  
  
Gdy robiłem sekcję tego człowieka, gdy go dotykałem, mogłem poczuć jego energię życiową. Wiedziałem, że jest martwy, ale energia wciąż tam była. Taka zamazana, ale wciąż odrobinę jej tam było. Mogłem wyraźnie poczuć, że coś jeszcze wewnątrz tego człowieka pozostało.

Dręczyło mnie to, bo komunikowałem się z tym człowiekiem, a w tym samym momencie rozkrawałem jego grzbiet. Pomyślałem, że jeżeli będzie tak dalej to całkowicie oszaleje nim to skończę. 
  
Dlatego wszystko to [na siłę] uciszyłem i postanowiłem nie wchodzić już dalej poprzez medytację… do czasu ukończenia szkoły medycznej. Mało [wtedy] o tym wiedziałem, ale bycie [potem] rezydentem  [w szpitalu] wcale nie miało być dużo łatwiejsze.
  
REPORTER
Podczas swojej rezydentury – to jedna z moich ulubionych części Twojej książki – miałeś ten swój słynny maraton zmian, o którym pisałeś. Kiedy to Twój duchowy opiekun objawił Ci się i… czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat, w sensie czy cały czas byłeś w świadomym kontakcie z tą samą istotą, od wcześniej i do tego [wspomnianego] momentu?

DR GIBSON
Po ukończeniu szkoły medycznej wybrałem pójście na psychiatrę. Na [początku] psychiatrii robi się coś takiego, co się nazywa (ang.) rotating internship, kiedy to musisz zaznajomić się choćby po trochu z każdą ze specjalizacji. Dopiero potem możesz zająć się psychiatrią.

Oznacza to, że możliwe, że musisz iść do pracy rano w niedziele i kończysz we wtorek popołudniu, przez cały ten czas, dzień i noc jesteś w trybie interwencyjnym. W ten sposób, nie było dla mnie niczym niezwykłym pracować 100 godzin w tygodniu, co stanowi całkiem dużo godzin pracy. 
  
Po kilku miesiącach takiej pracy zacząłem być poważnie wyczerpany a wróciłem do medytacji ponieważ pomagała mi pozostać skoncentrowanym. Odkryłem wtedy również oddychanie kundalini, które pozwalało mi zachować, pozyskać energię, by móc wciąż pracować [w takim obciążeniu]. Połowa ludzi, która rozpoczynała ten program po prostu się poddała, tak było to ciężkie. 


Djeuthi, Thot
   
Pewnego razu, gdy medytowałem, to ta istota pojawiła się przede mną. 

Pomyślałem wtedy: „okey… medytujesz, a przed tobą jest ten złoty mężczyzna… tak więc, pewnie jesteś obłąkany, tak jak twoi pacjenci lub przechodzisz jakiś przełom”.

Czytałem wcześniej wszystkie te biografie, joginów oraz kilka innych [tego typu] książek, tak więc [rozumowo] wiedziałem, że istnieje taka możliwość przechodzenia tego rodzaju przełomów. Jednak przede mną znajdowała się ta istota, która była wyższa niż drzwi, jego głowa niemalże dotykała sufitu. Spojrzałem na dół [i zobaczyłem], że on się unosi. Miał wokoło siebie poświatę.

Tak więc, pomyślałem sobie: „okey, spróbuje ponownie zaprzestać medytacji, to zobaczę czy to odejdzie”.  

Jeszcze zanim udało mi się to zastopować, to słyszałem jego głos wewnątrz swojej głowy. Zidentyfikował siebie używając imienia: Djeuthi  – nigdy wcześniej nie słyszałem tego imienia. Późniejsze poszukiwania pokazały, ze był on istotą zwaną również Thot *3*, który był bogiem medycyny, uzdrawiania, astrologii, astronomii i matematyki oraz architektury

Tak więc, pomyślałem: „okey, jeżeli ta istota jest prawdziwa i się z tobą komunikuje, to dlaczego zawraca sobie głowe? Co to wszystko znaczy?” Zostawiłem medytacje na sześć miesięcy.

[W tym czasie] prowadziłem poszukiwania, badania dotyczące Thota i tego typu tematów i doszedłem do zrozumienia, że jest w tym [wydarzeniu] coś więcej niż mi się wydaje.  Pomyślałem, że jeżeli będę tego unikał, to ominie mnie coś, co mam… co jest mi pisane robić
 
W czasie tych sześciu miesięcy, gdy nie medytowałem, to nigdy go już nie widziałem. To było coś takiego, co mogę uniknąć, ale nie jestem w stanie zapomnieć. W tym całym unikaniu poczułem, że pozostał mi strach przed decyzjami, wyborami, które prawdopodobnie nie są dla mnie zdrowe.  
 
Zacząłem ćwiczyć, stałem się wegetarianinem, myślę, że zacząłem lepiej o siebie dbać. Pomyślałem: „okej, jeśli mam stać się obłąkany, to uczynię wszystko, co w mojej mocy, żeby być jak najzdrowszym obłąkanym  jak tylko się da”. :-)
 
Po jakiś sześciu miesiącach usiadłem na łóżku. Przyjąłem pozycję lotosu, pełnego lotosu. Ubrałem się bardzo ładnie, myśląc, że skoro mam [ponownie] spotkać tę osobę, to zrobię to należycie.
 
REPORTER
Musiałeś się do tego odpowiednio ubrać :-)
   
DR GIBSON
Tak, chciałem być do tego właściwie ubranym :-)

Po jakiś 10 minutach medytacji poczułem taki ciepły rodzaj światła wpływający do pokoju. To było tak jakby ktoś opromienił cię złotym światłem słońca. A w pokoju [przecież] było ciemno.

Istota ta zmaterializowała się w tym świetle słońca. On, tak za bardzo to nie miał twarzy. Mogłeś dostrzec rysy twarzy, które tak coś w rodzaju pulsowały z tego [kształtu] energii. Wtedy zaczęły się nasze kontakty. To właśnie ta „główna atrakcja”, o której mówiłaś.

REPORTER
Czy on wytłumaczył ci wtedy, że będziecie utrzymywali relacje i po, co to wszystko się dzieje?

DR GIBSON
Tak. Wytłumaczył, że on sam jest w procesie uczenia mnie pewnych rzeczy. 

Musisz pamiętać, że byłem w trakcie swojej rezydentury w szpitalu Albert Einstein Medical Center, a w tamtym czasie prezydent Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów (ang. American Psychiatric Association) *4* był moim superwizorem.  

Wice prezydent był szefem [mojego] departamentu. Tak więc, mieliśmy tych dwóch wysoce wyedukowanych na Harvardzie facetów, którzy nadzorowali, co się dzieje w departamencie. No i ja tu jestem, widzący różne rzeczy i rozmawiający z duchami. 


Byłem wyznaczony na następnego Głównego Rezydenta (ang. Chief Resident). Główny Rezydent, to facet, który jest ponad wszystkimi innymi rezydentami. To był szpital około 700-łóżkowy. Normalnie szpitale mają około 200 łóżek, a ten był naprawdę wielkim szpitalem a zarazem placówką szkoleniową. 
 



REPORTER
A oni wybrali Ciebie na to stanowisko?

DR GIBSON
Kiedy masz być Głównym Rezydentem, to wymagane jest abyś był najlepszym… wzorem, lecz oni nie wiedzieli, że wybrany przez nich wzór miał halucynacje :-), choć tak naprawdę to nie były halucynacje. 

Zrozumiałem, że to nie są halucynacje, że ludzki umysł jest zdolny do o wiele większych rzeczy niż nam się zdaje.









Przełomowa noc podczas dyżuru

REPORTER
W trakcie swojej rezydentury, gdy miała miejsce ta znamienna noc, tzn. to był okres, okres 3, 4 dni, kilku dni czy mogłeś zacząć dzielić się tym z kimś? … bo jednym takim szczególnym zdarzeniem, które sprawiło, że oczy podeszły mi łzami, jak pamiętasz 'Bas', czy możesz powiedzieć co się wtedy działo?

DR GIBSON
W czasie tej nocy, o której mówisz byłem na dyżurze, a kiedy jesteś na dyżurze, to pokrywasz, tzn. w naszym departamencie pokrywasz nie tylko izbę ratunkową, ale również piętro oraz oddział intensywnej opieki. Wtedy możesz zostać wezwany na izbę do kogoś, kto jest pijany i potrzebuje detoxu; możesz zajmować się kimś, kto właśnie co próbował się zabić, ale również możesz być wezwany na oddział intensywnej opieki do kogoś z depresją, kto właśnie ma atak serca. Wszystkie te sytuacje na raz, jednej nocy i musisz to ogarnąć. 
 
Tak więc tej konkretnej nocy byłem ekstremalnie zajęty i na swoim ‘pejdżerze’ otrzymałem wezwanie do kobiety, która zasadniczo to właśnie umierała. W szpitalu nazywa się to ‘cau’ i musiałem pędzić z izby pogotowia na piętro i zająć się tą panią. 
 
Gdy dostałem się już na piętro, to pojawiła się ta istota. W tym samym czasie zobaczyłem wielką kule światła wydobywającą się z tej kobiety. To była kobieta, którą przyjmowałem kilka razy wcześniej i kiedy zobaczyłem tę kule światła wydostającą się z niej, to nie wiedziałem co to jest. [Wtedy] ta istota powiedziała mi, że pani ta jest w trakcie przejścia, umierania i to jej dusza opuszcza ciało.
 
                                 Uwierz w ducha, 1990                                        
Pomyślałem sobie: okey, zachowam to dla siebie. Rozpoczeliśmy  ‘cau’ (procedurę reanimacyjną), podłączanie jej,  wszystko to, co widzi się na ER (tłum. skrót od emergency room; odpowiednik polski  to SOR – szpitalny oddział ratunkowy), próbując ratować jej życie. 

W tym samym czasie miałem telepatyczną konwersacje z tą istotą, której nikt nie widział oraz tę panią (jej postać duchową) w rogu pokoju. Powiedziała mi, że wszystko z nią w porządku; istota powiedziała, że jest ona w trakcie przechodzenia. No i ona umarła tej samej nocy. 
  
Gdy umarła to widziałem jak jej dusza przybiera postać innego ciała (kształtu), które przeszło przez ścianę i zniknęło. To wydarzenie naprawdę zmieniło coś wewnątrz mnie, bo z jednej strony miałem przed sobą tę panią, która w oczywisty sposób była martwa. Zmarła na masowy atak serca (ang., med. massive heart attack) w następstwie złożonej choroby serca. Ale w tym samym czasie widziałem ją zdrową, promieniującą i wyglądającą na jakieś 30 lat mniej dziewczynę, która weszła w ścianę. 
  
W zasadzie, to naprawdę pomogło mi rozpocząć moje duchowe poszukiwania, tak już na poważnie. Po tym, to już wszystkie wątpliwości odeszły i musiałem dowiedzieć się więcej, o tym przez co właśnie przechodzę.  
   


Poszukiwania 
  
REPORTER
Kiedy wszystkie wątpliwości odeszły, to gdzie cię to doprowadziło?

DR GIBSON
Zacząłem bardzo sumiennie czytać. Dotarłem do kilku bardzo ezoterycznych książek. Zacząłem jeździć i rozmawiać z ludźmi. 

Mt. Blanco Fossil Museum
Jednym z pierwszych miejsc, do którego się skierowałem był nauczyciel, który nazywał się Jim Savoy. Żył on na dalekiej północy  w Newadzie i miał doświadczenia z podobną istotą tak jak ja. Był archeologiem uniwersyteckim, który porzucił akademicką archeologie w celu podążania za swoimi doświadczeniami z tą istotą, która mu się pojawiła. Sformułował się wokoło tego kościół, grupa. Spędziłem z nim tydzień na rozmowach o tych doświadczeniach. 
   


Także zacząłem jeździć do różnych miejsc na świecie, próbując dokładnie zrozumieć, jak tego typu rzeczy, zjawiska można racjonalnie i logicznie pojmować.

Doprowadziło mnie to do badań nad osobami świętymi, ewangeliami gnostycznymi, zwojami z Nag Hammadi. Przeczytałem Wedy, przeczytałem Biblię, Koran, Torę i jedna rzecz zaczęła się z tego wszystkiego wyłaniać; że była mistyczna tradycja stojąca ponad religiami, która w pewien sposób była zakryta przed masami; że ludzkie istoty są częścią kontinuum świadomości. 
  
A religia formuje się na najniższym poziomie [tego kontinuum] świadomości. Natomiast na wyższych poziomach świadomości znajdują się wymiary rzeczywistości, które możemy dotknąć jedynie w czasie snów, wizji oraz poprzez… doświadczenia medytacyjne, np. takie jakie mi się przytrafiły. 
  
Odkryłem, że doświadczenia, które miałem były znane od starożytności. Każdy mógł je mieć jeśli tylko medytował w pewien określony sposób

Zasadniczo to jest tak, że umysł może zmieniać biegi w ten sam sposób co… Jeżeli wystarczająco dobrze wytrenujesz ciało, to możesz robić rzeczy, które atletycznie zdają się prawie niemożliwe, [np. pobiec setkę poniżej 10 sekund] *5*.  Jeżeli trenujesz, to w końcu dasz radę to zrobić. Poprzez medytację możesz zrobić coś takiego, że twój umysł przekroczy zwykłą świadomość.

REPORTER
Jak zacząłeś to stosować?  Bo oczywiści dalej doszedłeś do znacznie większego zrozumienia duszy, jej esencji, jak łączy się z naszą fizyczną inkarnacją. 
  
DR GIBSON
W miarę jak studiowałem to zjawisko coraz więcej, to zacząłem spędzać coraz więcej czasu z tą istotą.

Przestałem aż tak walczyć z [całym tym] procesem. Studiowałem Sokratesa. Sokrates spędzał dużo czasu z istotą, którą nazywał Daimon *6*, nie demon, lecz… wymawia się to: ‘d’, ‘a’, ‘i’, ‘m’, ‘o’, ‘n’ lub ‘d’,’a’,’e’.. jeśli wybierzesz wymowę grecką. A to była istota bardzo podobna do tej, z którą ja spędzałem wiele czasu, która zasadniczo trenowała go w filozofii. 
    
On myślał, ze istota ta była czymś w rodzaju [wiązki] ponad jego intelektem i świadomością i był w stanie pobrać od tej istoty do swojego umysłu wiele, co sam [potem] zrozumiał. 
 
Tak więc, używając Sokratesa jako modelu pozwalałem sobie być nauczanym przez tę istotę. 





Robiąc to nauczyłem się, że możliwe jest uzyskiwanie informacji o wszechświecie od Światła, a w istocie od samego Słońca; [info od Dr Pillai o 13 IV 2012 - Tamilskim Nowym Rok i nawiązaniu relacji ze Słońcem ] oraz, że istnieją sposoby, metody zbierania informacji, które pozwalają istocie ludzkiej ewoluować poza to, co uważamy za normalną świadomość.
    
Dużo z tego co się nauczyłem dotyczyło duszy. Jeżeli będziesz szukać informacji na temat duszy, to zobaczysz, że bardzo niewiele o niej napisano Nie dowiesz się za wiele jak wygląda, ile waży, jakie są jej funkcje, jaką inteligencje z niej można czerpać. Nie można znaleźć za wiele na temat tego typu bardzo ważnych podstaw.
                
W moich osobistych badaniach widzę zasadniczą różnicę pomiędzy osobą, która ma dusze, a taką, która jej nie ma. Ta druga, to po prostu zwłoki. Tak więc, ta głęboka różnica pomiędzy ludźmi, którzy mają duszę, a tymi, którzy jej nie mają… pomyślałem, że  [ze względu na doniosłość tej różnicy] powinno być dostępnych więcej informacji na ten temat.  To przekonanie doprowadziło mnie, po dyskusji z moją żoną, do stworzenia kursu „Żyjące dusze” (ang. Living soul), który jest połączeniem: nauk, które otrzymałem od Thota, tej istoty, z którą pracowałem; moich słonecznych medytacji, które nauczyłem się od Jima Savoya; oraz moich własnych zastosowań tych technik. 



Dusza
  
REPORTER
Czy mógłbyś teraz wyjaśnić to czego nauczyłeś się o duszy i jej procesie inkarnacji, procesie narodzin? Zacznijmy od procesu narodzin? W jaki sposób ktoś wstępuje w poszczególną inkarnacje ziemską? Czy to za rozwlekłe pytanie?
  
DR GIBSON  
To pytanie, które wymaga 8-dniowego seminarium. W poszukiwaniach dotyczących duszy i w zastosowaniu technik pozyskiwania informacji od Słońca, które poznałem, to poszerzyło moje wyobrażenia-widzenie. Tak więc, gdy patrzę na osobę, to widzę jej ciało, ubranie, aczkolwiek widzę również energię, która ją otacza, a także dusze, które są do niej „podpięte”. 
  
W zasadzie to mamy wiele różnych poziomów energii, które [zbiorowo] nazywamy duszą. Są one wcielone w osobę w tym samym czasie. 

Mamy coś takiego, co nazywamy duszą fizyczną, a co niektórzy ludzie określają mianem hara *7*, a znajduje się ona 1,5 cala (tłum. niecałe 4 cm) poniżej pępka, gdzie siła życiowa umieszczona jest w czymś, co wygląda jak bardzo mały kokon. Jest to miejsce, skąd u większości ludzi wypływa podstawowa siła życiowa. 
  
Następnie mamy duszę emocjonalną, która zlokalizowana jest mniej więcej w centrum lewej komory serca. Ta część duszy pozostaje u ludzi prawdopodobnie najdłużej z 4 części. 
   
Dalej jest następna część, nazywana duszą mentalną, którą większość ludzi identyfikuje jako „trzecie oko”, jednak znajduje się ona jakieś 1,5 cala za czołem. U większości ludzi tak trochę po lewej stronie. 

  
Następnie jest coś, co nazywa się duszą duchową, która unosi się jak kula energii ponad ludzką głową. Jeżeli kiedykolwiek przyglądałaś się starożytnym egipskim hieroglifom, to widziałaś bogów oraz przywódców z tymi kulami ponad swymi głowami. Przedstawiają one ludzkie Ka, inaczej duszę. Kule te istnieją ponad każdą osobą, więc jak patrzę na ludzi, to widzę te kule i ich różne kolory, co zależy od wieku i dojrzałości duszy. 
  
Nie wszystkie stare dusze są duszami dojrzałymi. Nawet niektórzy bardzo młodzi ludzie, np. dzieci mogą mieć bardzo duże i dojrzałe dusze, a niektórzy starsi ludzie, np. 70-cio, 80-cio letni mogą mieć bardzo małe i niedojrzałe dusze. 
  
Tak więc próbując dojść do zrozumienia tego wszystkiego zacząłem widzieć, że dusza posiada czas życia totalnie niezależny od ciała. Wchodzi w ciało w momencie poczęcia, jednak nie zawsze inkarnuje cała za jednym razem. Gdy się inkarnuje, to kontroluje funkcjonowanie ciała na różnych poziomach życia: fizycznym, emocjonalnym, mentalnym i duchowym. 
  
W owym procesie kontroli dusza pozwala ciału przechodzić przez pewne doświadczenie, które nazywamy życiem. Jednak nasze życie nie jest ograniczone wyłącznie do poziomu fizycznego. Poziom fizyczny to zaledwie drobna namiastka tego kim tak naprawdę jesteśmy.
  
Większość z nas… gdy tylko zaczniemy poszerzać własną świadomość, zaczynamy mieć coś co nazywamy wizjami, obrazami, których nie rozumiemy. Niektórzy ludzie biorą je za przywidzenia. 
  
Jednak owe wizje, obrazy są… Czasami… Lepiej to powiedzieć w ten sposób, że owe wizje, obrazy są jedynymi dowodami jakie mamy na istnienie innych płaszczyzn naszej egzystencji. Na to, że istniejemy na wielu poziomach rzeczywistości, które są tak samo prawdziwe jak ta [namacalna]. 
  
Gdy kładziemy się na noc spać, to opuszczamy nasze ciało, część naszej duszy opuszcza to ciało i idzie robić swoje własne rzeczy. Nawet jeśli jesteś obudzony, to część twojej duszy robi swoje. 
  
Tak więc, świadomość tego kim jesteśmy w tym fizycznym świecie jest tylko malutkim wycinkiem tego co robimy. Tak naprawdę, to nawet mniej niż 1%, i jeżeli zaczniesz medytować w pewien określony sposób, to zaczniesz widzieć czym są niektóre z tych innych doświadczeń
   
Przyzwyczajenie się do tego trochę zajmuje, a to dlatego, bo [wcześniej] byliśmy [mocno] przyzwyczajeni do koncentrowania się tylko na tym [powszednim] świecie. I gdy zaczniesz przyzwyczajać się do innych części tego, co jesteś w stanie robić, to spostrzegasz, że jest coś, co można nazwać drugim (innym) wymiarem. Jest on „grubą” (nieobrobioną, nieociosaną) kopią tego wymiaru, ale nie jest dokładnie taki sam. Poza tym wszystko, co tylko możesz sobie wyobrazić istnieje tam. Tak więc, my nie tyle wyobrażamy sobie rzeczy, co zmieniamy skupienie naszej świadomości, aby zobaczyć inne wymiary. 
  
Istnieje czwarty wymiar, który istnieje w ramach czasu trochę poza trzecim wymiarem. Pozwala on nam na łączenie się z różnymi ramami czasu lub ramami prawdopodobieństw. Jest on tak jakby poprzednikiem obecnego [powszechnie przez nas doświadczanego] wymiaru. Wybory, których dokonaliśmy w tym [czwartym wymiarze] mają ogromny wpływ na nasz [codzienny] wymiar. 
  
Czterowymiarowe Ja wygląda inaczej niż trzywymiarowe Ja. Twoje dwuwymiarowe Ja wygląda inaczej niż twoje trzywymiarowe ja. Mamy również pięciowymiarowe Ja, które w trakcie swoich nauk z Djeuthi zrozumiałem jako te, którym on był. 
  
Łącząc te zrozumienia odkryłem, że wszystkie ludzie pochodzą od istot z wyższych wymiarów i gdy znaleźliśmy się w tym wymiarze, to tak jakby zamknęliśmy przed sobą te wyższe zrozumienia. Wyizolowaliśmy naszą świadomość to miejsca, w którym wydaje się nam, że jesteśmy. Tak że myślimy, że nie jesteśmy związani już z niczym. 
  
A istoty, które są z nami połączone; od których pochodzimy tak jakby się z tego uśmiechały i w większości pozostawiają nas w spokoju, aż dojrzejemy do momentu, w którym możemy [na powrót] się z nimi połączyć. 
  
W tym rozumieniu, my wszyscy „posiadamy” istoty, które są z nami połączone i które potrafimy postrzegać tylko jako bogów. Oni sami nie lubią być określani mianem bóg. Oni są ludźmi takimi jak Ty i ja, lecz mają inną od nas formę. 
  

DNA, dzieci Indygo, ciało tęczowe 
   
U przeciętnego człowieka używane jest 0.4 % naszego DNA. Jeśli weźmiesz DNA normalnego człowieka i rozwiniesz od początku do końca, to uzyskasz długość jak 500 tysięcy razy droga na Księżyc.

REPORTER
I ono śpi?
   
DR GIBSON
Tak. W większej części to używamy tylko skrawka mil tego DNA. Zaledwie 20 tysięcy genów pokrywa wszystko to co mamy, a przecież mamy setki tysięcy genów. Naukowcy nazywają to genami AKA, które są czasami powodują raka i tego typu rzeczy. Nazywają je także cichym DNA. Mówią, że natura podczas naszej ewolucji umieściła w nas te rupiecie, aby uchronić przed mutacjami. Jednakże to nie wiele mówi, co te geny naprawdę robią.


Obraz Akaine Kramarik, namalowany w wieku 9 lat
Moim zdaniem dzieci, które nazywamy ‘dziećmi Indygo’ posiadają nie ujawniony jeszcze dodatkowy segment DNA, który jest początkiem procesu pozwalającego im ewoluować i rozumieć w stopniu, będącym dla zwykłego homo sapiens jedynie w sferze snów. 
  
Jeżeli przyjrzysz się [historii] ludzkości, to zauważysz, że ludzie nie ewoluowali w jednostajnym trybie. Ewoluowali w trybie kwantowym. Przeszliśmy od łażenia na czworaka, poprzez postawę wyprostowaną, aż do lotów kosmicznych. W większości cała ta ewolucja miała miejsce na przestrzeni ostatnich 50-200 tysięcy lat, co podchodząc geologicznie to zaledwie wczoraj. 
  
Dzieci te pojawiają się dopiero w ostatnich kilku generacjach, tak więc to kolejny [przeskok] kwantowy.



Poza dziećmi Indygo jest jeszcze kolejne zjawisko, które wciąż nie jest zbyt dobrze poznane. Dotyczy one fenomenu ciała tęczowego. Większość ludzi nie wie zbyt wiele na ten temat. To zjawisko, podczas którego człowiek całkowicie przekształca się w świetlistą, krystaliczną istotę i znika.
    
ojciec Francis Tiso
Pierwszy raz zostało to udokumentowane naukowo w 1997 w Tybecie. Badacz ze Stanforda, który równolegle był księdzem, ojciec Francis Tiso został wezwany do zbadania przypadku, który był udokumentowany w Tybecie. Dotyczył człowieka, który był nauczony pewnego specjalnego rodzaju medytacji zwanego Dzogczen [link]
  
W tej konkretnej medytacji osoba ta nauczyła się połączenia z tymi ponad 99 % rezydującego DNA i przekształcenia go. Człowiek ten był zwyczajnym farmerem i nauczył się tej techniki od duchownego, który mieszkał w świątyni powyżej małego miasteczka w Tybecie.
   
 




Farmer Achu, kilka miesięcy przed osiągnęciem Tęczowego Ciała
Farmer Acho na kilka miesięcy przed rozpuszczeniem ciała
Kapłan ten (tłum. nauczyciel farmera) był niesłychanie słynny ze względu na te transformacje. Farmer zrobił coś dla tego kapłana i dlatego został nauczony tej techniki. [Następnie], gdy człowiek ten zbliżał się do śmierci, to poprosił członków swojej rodziny, by przybyli do jego domu i powiedział im, że przejdzie przez tego typu transformacje, tzn. nie umrze w tradycyjnym sensie. 
  
Wszystko to zostało udokumentowane i sfilmowane. Duchowny relacjonował, że oddech tego człowieka ustał. Bicie serca stało się niemalże niewyczuwalne, a ciało zaczęło kurczyć.
  
Gdy jego ciało się kurczyło, to nie było to tak, że w prosty sposób tracił wagę. Człowiek ten jak na standardy amerykańskie był szczupły, jednak skurczył się do rozmiaru 4 lub 5 letniego dziecka. Jego ciało zaczęło świecić. Cały ten proces trwał przez około tydzień. Po trzech dniach zaczął emitować światło, widzialne światło jak te w tym pokoju. 
  
Wtedy jego ciało skurczyło się do rozmiaru 4, 5 letniego chłopca, a w ciągu 7 dni nic po nim nie zostało. Zmienił się w czystą kulę światła, a to co pozostało to coś podobnego do krystalicznych kulek wielkości paznokcia. Było ich jakieś 8 lub 9. Było troszkę jego włosów i kilka paznokci i to wszystko.
  
Człowiek ten mówił z [wnętrza] tej kuli. Powiedział, że jego transformacja zakończyła się, a teraz udaje się do świata pierwotnego światła, co jest kolejnym terminem na określenie piątego wymiaru.
  
Wszystko to zostało udokumentowane. W tym seminarium, które prowadzę „Żyjące dusze” pokazuje zdjęcie tej świetlistej kuli oraz całą dokumentacje tej historii. Kapłan powiedział, że w tej tradycji jest to robione od setek lat. 
  
To jedna z tych rzeczy, do których ludzie byli zdolni. Jesteśmy tą częścią rasy pierwotnych istot – które są czystą energią; która została uwięziona w materii. Istnieje jednak metoda, technika, poprzez którą dusza może być przebudzona i przekształcić siebie na powrót w energię. Obecnie zostało to udokumentowane wiele razy. 
  
W południowym Tybecie znajduje się ciąg jaskiń… niektóre są również w Tybecie północnym, gdzie duchowni ci robili to ogromną ilość razy. Ludzie mogą tam pojechać i odwiedzić te istoty i porozmawiać z nimi i być może nauczą one tę osobę jak tego dokonać. 
  
REPORTER
Czy one zrobią to telepatycznie, czy używając dźwięku?
  
DR GIBSON
 Oni się pojawią, a kosztuje to 25 dolary na miesiąc :-), żeby tego dokonać :-)
  
REPORTER
25 dolary?
  
DR GIBSON
:-) 25 dolary, to taniocha :-)
  
REPORTER
To tanio jak na poradzenie sobie z milenium i przeszłością
  
DR GIBSON
Więcej o tym mówię na seminarium. 
  

REPORTER
Dobrze. Czyli to jest coś takiego, co możemy dokonać… ludzie na obecnym poziomie ewolucji, jeżeli tylko są wystarczająco mocno zmotywowani, wystarczająco praktykują.
  
DR GIBSON
Kiedy ludzie pierwszy raz o tym słyszą to uważają, że jest to niemożliwe. Potem myślą: jeżeli jest to możliwe, to czemu wcześniej o tym nie słyszałem. [Następnie]: jeżeli to jest możliwe i ludzie są w stanie tego dokonać, to czy jest to coś takiego co sam chciałbym zrobić.  
  
Musisz pamiętać, że większość z tego co nauczyliśmy się w naszym świecie, w naszym społeczeństwie pochodzi z książek. Jest wiele takich książek, które nigdy nie zostały udostępnione publiczności. Wiele z tego co napisano jest zamknięte w bibliotekach, kościołach. Masowa publiczność nie ma przywileju czytać co tam się znajduje. 
  
To co można odszukać w książkach pochodzących z księgarni, powszechnych bibliotek, to zaledwie malutki czubek góry lodowej. Jeżeli pokopiesz głębiej to jest znacznie więcej niż na powierzchni. Naprawdę nie trzeba wybierać czerwonej pigułki, aby móc to docenić. 


  
REPORTER
Dobrze ukazane. Kopiąc trochę głębiej pod powierzchnią chciałabym dowiedzieć się więcej na temat zmian DNA. Większość ludzi, którzy będą nas słuchać ma świadomość, że Ziemia przechodzi obecnie swą własną ewolucję i zmiany, zmiany pól magnetycznych, przejście na wyższy wymiar, itp. Ludzkie ciało jest częścią tego wszystkiego. Co się dzieje z naszymi własnymi ciałami podczas tej ewolucji, progresu? Podczas tych zmian DNA?
   
DR GIBSON
:-)
Jakieś 12 lat temu rozmawiałem na temat tych samych rzeczy z Jimim Savoyem. Rozmowa zeszła na temat sił we wszechświecie. Jedna z takich sił nazywana jest czynnikiem X. Siły, które tworzą rzeczywistość, którą znamy włączając w to nasze ciała emanują ze Słońca. Czynnik X jest jedną z tych sił emanujących ze Słońca, która pomaga energetyzować transformacje, o których mówisz, transformacje wewnątrz ciała ludzkiego. 
  
Czynnik X emanuje ze Słońca o pewnych określonych porach dnia – rankiem w okolicach wschodu słońca, tak przez godzinę w okolicach wschodu słońca  oraz trochę przed zachodem słońca. Inną nazwami czynnika X są: czynnik Chrystusowy (ang. Christ Factor), czynnik nieśmiertelności
  
To właśnie ten czynnik jest odpowiedzialny za proces transformacji fizycznego DNA w jego postać świetlistą.  Przekształca 0.4 % oraz pozostałą część DNA w postać energetyczną taka, jak mówiłem, że jest  Djeuthi.
  
Kiedy wykonujesz pewne techniki i pobierasz światło słoneczne, oczyszczasz i wchłaniasz czynnik X przy użyciu specyficznych  kryształów, form energetycznych oraz postaw, to twoje ciało się przekształca. *8*   

Większość ludzi nigdy o tym nie słyszała. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to istnieje. Słyszeli, że Ziemia zmienia się. Większość, [a przynajmniej] niektórzy słyszeli, że Słońce przejawia niezwykłą aktywność, emanuje energią w niezwykły sposób. Naukowcy udokumentowali, że Słońce emituje nieodnotowywane jak dotąd rozbłyski , sztormy słoneczne. Emituje tony materii w każdej sekundzie.
  
Naukowcy nie omawiali za bardzo ezoterycznych lub metafizycznych aspektów tych zjawisk ponieważ metafizyka stanowi coś w rodzaju tabu dla większości tradycyjnych naukowców. Znaleźli się naukowcy, którzy badali i badają promieniowanie emanujące ze słońca i jego wpływ na ludzkie ciało. Jednym z tych efektów jest przemiana świadomości jednostki, tak, ze staje się ona kimś przekraczającym zwyczajność, a ostatecznie przybiera formę światła – co prawdopodobnie jest najbardziej ekstremalnym i mocnym czynnikiem transformującym.  *9*
  
Każdy może być nauczony tej techniki. Gdy się tego nauczysz, to pobierasz światło Słońca i jeśli robisz to w pewien określony sposób, przy określonym ułożeniu, to twoje ciało zaczyna się zmieniać
  
REPORTER
Przypomina mi to o czymś. To było drobne wydarzenie, które miało miejsce jakieś 20 lat temu. Właśnie mi o tym przypomniałeś. Gdy robiłam trochę medytacji słonecznej, oddychałam w świetle Słońca, i obserwowałam jak wnika wewnątrz ciała, zaraz po wcześniejszych ćwiczeniach. To w pewnym momencie poczułam się jakbym biegła. Biegłam, biegłam, biegłam, czując, że moja energia jest nieograniczona. To było dla mnie tylko takim drobnym eksperymentem ze Słońcem. 

Tak wiec, do czego to jest zdolne w odniesieniu do przedmiotu, który poruszyłam, do zmian DNA, itp., co sprawia, że dziewczyna czuje się jakby biegła jak wiatr? [tłum. :-) :-)]
                

DR GIBSON
:-) :-) …
  
Chrześcijaństwo rozpoczynało jako religia solarna. ‘Asayya’ (tłum. Esseńczycy), albo oni lepiej znani byli jako ‘Hasen’ byli poprzednikami Chrześcijaństwa. Istnieją pewne dowody, że sam Jezus spędził pewien czas wśród Esseńczyków, szczególnie w Nag Hammadi i niektórych zwojach znad Morza Martwego, szczególnie w tych z Qumran, co pokazuje, że Jezus uczył się z nimi. 
  
Esseńczycy byli tylko częścią wielkiej solarnej wspólnoty ludzi którzy badali Słońce. Słońce było również obiektem badań w Ameryce Środkowej, Ameryce Południowej. Było badane na Środkowym Wschodzie, wspólnota żydowska miała w swoim obrębie tradycje solarną. Było badane w Chinach, Egipcie. Było badane w Australii, Aborygeni mieli kulturę solarną.Tak więc, jakąkolwiek główną tradycje duchowa wziął byś pod uwagę, to znalazłbyś w niej komponent solarny. 
  
Jeśli przyjrzałbyś się co oni dokładnie robili, to zaczął byś odnajdywać pewne podobne tematy w ich medytacji. Odkryłbyś, że wpatrują się w Słońce o pewnych określonych porach. Łączą to z określonymi postawami ciała. Łącza to z kondensowaniem energii Słońca w pewnych określonych kryształach. Energia Słońca wnika przez oczy, a oczy są jedyną częścią ciał, która jest bezpośrednio połączona z mózgiem. 
  
Jeżeli połączysz tę energie i jej wpływ na mózg, to pojawią się pewne przewidywalne zmiany, o których pisano od wieków. Ciało przechodzi pewne zmiany hormonalne, elektryczne. Jednak największe z tych zmian są zmiany duchowe. To zacznie generować coś z wewnątrz ciebie, co większość ludzi ma uśpione. 
  
To jest trochę tak, w zasadzie to bardzo podobne jakbyś pozwalał narodzić się nowej części siebie. W tradycji esseńskiej *10* nazywano to ‘Christ Self’ („Ja Chrystusowym”). Grecy nazywali to ‘Autdoidis(zapis fonet. pol.). W niektórych innych tradycjach, np. w tradycji tybetańskiej bonpo nazywa się to ‘ciałem tęczowym’ , a w hinduizmiewadżra’. 
  
Jest to kolejne ciało, które emanuje z fizycznego aspektu ludzkiego ciała, które przekracza twoją fizyczną śmierć. Dlatego w momencie śmierci, gdy wykonywałeś te ćwiczenia, to twoje ciało kurczy się, przekształca w Światło i znika. Tak więc, całe to DNA, którego [normalnie] nie używamy jest używane jako część tego procesu, aby cię przekształcić. 

Od wieków ludzie, którzy to badali i nauczali tego byli dopadani i prześladowani ze względu na swą wiedzę. W szczególność kościół katolicki był niezwykle brutalny w karaniu tych, którzy próbowali to uwiecznić. Nawet pośród gnostyków, którzy mieli rozległą wiedzę na ten temat, ta część ich nauk nie została włączona do Biblii, a Biblia została skondensowana do bardzo niewielkiej ilości książek. Gdybyś spojrzał na prawdziwą Biblię, to składają się na nią setki ksiąg. Jednak jedynie uczeni mają dostęp do tych ksiąg, które składają się na prawdziwą Biblię.  
Możesz zapytać: dlaczego tak jest? ...
  
REPORTER
Czy możesz podać jakieś specyficzne (…) jeśli nie przerywa to toku twej wypowiedzi? (…) [tłum. W tym momencie reporter trochę się wciął w tok wypowiedzi Mitchella Gibsona - niekoniecznie zasadnie, tak więc nie tłumaczyłem całości tego fragmentu] 
  

DR GIBSON
Wiesz, wrócimy do tego za moment.
Gdybyś nauczył ludzkość jako całość, że możliwe jest przekształcenie ciała fizycznego w formę energii, która jest anielska, to wiązałoby się to z radykalną przemianą tego, co pojmujemy jako ludzkość.
  • Podważyłoby to pojmowanie nieba i piekła. 
  • Zanegowałoby to zrozumienie życia po śmierci. 
  • Podniosłoby to ludzkość do poziomu, który większość z nas ma kłopot , aby zaakceptować.

Większość ludzi postrzega siebie jako istoty, które rodzą się, starzeją i umierają. W tym procesie możemy cieszyć się życiem, jemy, śpimy, kochamy się oraz uczymy się różnych rzeczy.

Niektórzy wierzą w reinkarnacje.

Bardzo niewielu wierzy w możliwość przekształcenia formy fizycznej w nieśmiertelną, a jest to całkowicie możliwe!

Istnieją specyficzne książki, które zawierają takie nauki.

REPORTER
Czy możesz je nazwać?
 
DR GIBSON
:-)

REPORTER
Aha, to są książki, które można zamówić na Amazonie [tłum. bardzo popularna księgarnia internetowa]

DR GIBSON
Naprawdę nie jest możliwe dostać te książki na Amazonie :-)
Naprawdę nie jest możliwe uzyskać je w taki tradycyjny sposób, czyli pójść do księgarni i je kupić.

REPORTER
To jak je można znaleźć?
  
DR GIBSON
To coś w rodzaju… czego musisz być nauczony, tych technik [przez kogoś autentycznego, kto ma dostęp do tych materiałów i ze względu na dopełnienie istotnych przyczyn zdecyduje się ciebie nauczać].
Tak to się odbywa od wieków, a to ze względu na prześladowania
   
Księgi te zasadniczo są ukryte przed publicznością ze względu na istotne powody. Ludzie, którzy maję tę wiedzę uzyskują zaufanie czegoś co nazywa się (ang.) ‘orders’ (zakonów).


  
Egzekucja Jaquesa de Molaya, Paryż 18 III 1314
REPORTER
O jakich liniach [tłum. przekazu nauk] mówisz?
    
DR GIBSON
Prawdopodobnie najbardziej słynną linią tego typu byli Templariusze, którzy kultywowali tradycje solarną, będącą częścią ich niejawnych nauk. Jedną z rzeczy, za którą Jaques de Molay – będący jednym z przeszłych mistrzów templariuszy – został ukrzyżowany [tłum. spalony na stosie; ang. crucified - 'ukrzyżowany', ale też 'przywiązany do słupa', 'ukrócony'] był fakt, że nie przekazał tych nauk biskupom i papieżowi. Został za to ukrzyżowany i zabrał tę wiedzę ze sobą do grobu. 
   
Istnieją specyficzne zakony w Tybecie, jeden znajduje się w Hong Kongu. Istnieje jeden tutaj w Stanach, w Newadzie. Jeden znajduje się we Francji, kolejny w Indonezji. Są one strażnikami tego typu wiedzy. 

Można to ująć w ten sposób, jeśli ktoś jest wystarczająco pilny to napotka tę wiedzę oraz ludzi, którzy go tego nauczą. Ustawione jest to w taki sposób ze względu na ochronę ludzi, którzy maję tego typu wiedzę oraz dlatego, by uniknąć prześladowań.



REPORTER
Czy musimy nawet poddawać dyskusji dlaczego w obecnym punkcie historii wciąż prześladujemy ludzi za tego typu wiedzę?

DR GIBSON
Strach i władza.
  
REPORTER
Strach i władza?
 
DR GIBSON
Gdyby ludzie pojęli, że są zdolni tego dokonać, to w krótkim czasie przestaliby odczuwać potrzebę bycia kontrolowanymi. To by przekształciło ludzkość taką jaką obecnie znamy.Właśnie dlatego wiele grup, duchowych grup, które tego nauczało zostało wymordowanych. 
Na przykład, Katarzy, którzy zostali wymordowani przez kościół katolicki. Cała społeczność Katarów była zdolna do zrozumienia nauk solarnych. Zostali wycięci w pień do ostatniego człowieka, a nawet dziecka – ze względu na te informacje. 

Było mnóstwo grup, które zostały wymordowane w ten sposób. Na przykład, tradycja Bonpo z północnego Tybetu została wymordowana. Zostało ich 30 tysięcy i wszyscy zostali wymordowani przez rząd chiński. Miało to miejsce kilka stuleci temu, jednak zostali wymordowani co do jednego.

Jedną z rzeczy, którą potrafią Bonpowie, to, że ich ciała są częściowo świetliste, a częściowo fizyczne. Gdy archeologowie odkryli niektóre z ich cmentarzy.. ich cmentarze znajdują się na wysokości około 20 tysięcy stóp (tłum. 6 km n.p.m) w jaskiniach wydrążonych w litej skale. W tej części Tybetu niema dróg. Archeolodzy musieli użyć helikopterów i specjalnego ekwipunku by się tam dostać, a Bonpowie oczywiście nie używali helikopterów. Więc jak się tam dostali? To dopiero zagadka.
Chińczycy w tamtych czasach mieli legendę na temat tych ludzi, którzy byli tylko częściowo ludźmi, a częściowo pochodzili od bogów. Obecnie Bonpowie nie dopuszczają obcych do swojej społeczności i nie mówią o swojej tradycji. Znam jednego takiego człowieka, który ma tę wiedzę, ale się nią nie dzieli. 
  
Tutaj niedaleko, w okolicach Sodony (obszar w Kalifornii) istniała grupa rdzennych mieszkańców, którzy nazywali się ‘Sinagua’. Sinagua zniknęli. Nie pozostawili żadnych śladów, kiedyś tutaj byli, archeolodzy odkryli ich siedziby. W ich spichlerzach była żywność i po prostu bez śladu zniknęli. Co się z nimi stało? 

Domostwa Indian Sinagua
Posąg Sinagua



















Można spekulować, że jeżeli  całe plemię wie jak tego dokonać i zastosuje to w sposób masowy, to mogą osiągnąć spełnienie jak Sinagua lub Bonpo.
  

REPORTER
Ekscytującą częścią tego wszystkiego jest – nawet jeśli przykro słuchać, co stało się z ludźmi, którzy podtrzymywali tę wiedzę – fakt, że istnieją ludzie jak Ty i inni, którzy przywracają ją powrotem na powierzchnię, do świadomości i uwagi publicznej.

DR GIBSON
Tylko troszeczkę :-)

REPORTER
:-) Tylko troszeczkę :-) … To musi oznaczać, że nastał czas, by się przebudzić i o tym pamiętać.


DR GIBSON
Chciałbym tak myśleć, chciałbym tak myśleć.

Myślę, że dla ludzkości nastał czas, by zaczęła dostrzegać , że jesteśmy czymś więcej niż mięsem i krwią, [skórą i kośćmi]; że pochodzimy od rasy wielkich istot, która nie jest jedynie mitologiczną rasą. Oni są prawdziwi, są naszymi przodkami, a także, w pewnym sensie są naszymi potomkami… gdy tylko zrozumiemy określone techniki, gdy tylko zrozumiemy określone rzeczy na temat świadomości. To nasze przeznaczenie. 
 
REPORTER
To nasuwa mi – ponieważ musimy kończyć, a mogłabym rozmawiać z Tobą przez całe dnie, a wiem że nie dysponujesz dniami – inną myśl. Rozmawialiśmy wcześniej o dzieciach Indygo, mówiłeś o ludziach, którzy są zdolni emitować światło i zniknąć, a także pojawiać się zgodnie z wolą.
  
DR GIBSON
Brzmi to jak science fiction, nieprawdaż?
 
REPORTER
Nie dla mnie, ale zdaje sobie sprawę, że faktycznie może. 
Widzimy to i myślimy: o jakie wspaniałe, ciekawe jakby to było być takim.  Ale, czy naprawdę jesteśmy tymi, którzy to w końcu odziedziczyli, jeśli ktoś wierzy w progresję podczas reinkarnacji. Pewnego razy, gdy wszyscy zaczniemy się przebudzać i położymy pod to fundament, czy kiedyś w przyszłości staniemy się tymi pomagającymi, którzy powrócą ze swą własną wiedzą. 
  
DR GIBSON
To zależy od wyboru. 

Było takie badanie ankietowe przeprowadzane przez Organizację Gallup (The Gallup Organization). Przepytali, myślę, że 1000 osób: Czy pójdziesz raczej do nieba, czy do piekła, gdy umrzesz?
58% ludzi odpowiedziała, że pójdą raczej do piekła. Ponieważ nie czują, że żyli wystarczająco dobrym życiem, by pójść do nieba. 

REPORTER
Poważnie? Zaczekaj moment, kto przeprowadzał to badanie?

DR GIBSON
Gallup, niestety.

REPORTER
Kim był ten 1000 ludzi?

DR GIBSON
Wzięci z ulicy.

REPORTER
To nie możliwe.

DR GIBSON
Jednak niestety tak i.. Jestem psychiatrą. Kiedy rozmawiam ze swoimi klientami, którzy są przeciętnymi ludźmi: co się z tobą stanie, gdy umrzesz? Większość ludzi odpowiada, całkiem stanowczo, że chyba będą musieli powrócić tu, bo nie czują, by byli wystarczająco dobrzy, by trafić do nieba. Większość ludzi nie odczuwa żeby niebo było im przeznaczone. 
 
Mówię o tym zagadnieniu ponieważ.. Jeśli przeciętnej osobie pozwoliłabyś mieć wybór: czy woli być kimś więcej niż człowiekiem, kimś więcej niż nieśmiertelnym, albo kimś nieśmiertelnym:
  • Większość ludzi nie uwierzy ci. 
  • Nie będą stosować techniki. 
  • A ci którzy ją wezmą, to i tak odstawią ją w kąt. 
To dlatego, że nie wierzą, że to jest coś do czego mają prawo. 
Będzie coraz więcej ludzi mówiących o tych technikach, ale równolegle u przeciętnych ludzi będą trudności w zaakceptowaniu, że to w ogóle jest możliwe. 
 
REPORTER
A co z Tobą? :-)
 
DR GIBSON
:-) :-) :-) :-) :-) :-)

REPORTER
Jaki jest Twój wybór? :-)

DR GIBSON
:-) Nie ma tu problemu :-) Bez problemu :-)


REPORTER
Bardzo Tobie dziękuję.
  
DR GIBSON
To ja dziękuję :-), dziękuję.  

Koniec

Źródło:
http://www.cultureunplugged.com/documentary/watch-online/filmedia/play/2458/An-Enlightened-Man



Przypisy tłumacza:

*1* Chodzi o postać szeryfa z fikcyjnej małej społeczności Mayberry w Karolinie Północnej, będącego bohaterem  amerykańskiego sitcomu The Andy Griffith Show, nadawanego w latach sześćdziesiątych przez telewizję CBS
*2* Chodzi o członka Ku Klux Klanu 

*3*Thot, Djehuti - zbieżna informacja od Dr Pillai. Zobacz post z 6'tego marca 2010 - link tutaj
 
*4* APA - Na stronie Stowarzyszenia http://www.psych.org/ można dowiedzieć się, że zostało ono założone w 1844 roku i jest największą organizacją psychiatryczną na świecie.
  
*5* W oryginalnej wypowiedzi był inny przykład dotyczący biegu na milę, lecz nie mogłem zrozumieć użytego słowa, podałem więc przykład podobny.
  
*6* Relacje na ten temat można odnaleźć w platońskiej „Obronie Sokrates”. Platon przytacza twierdzenia Sokratesa, że ma kontakt z daimonionem, który często kontaktował się z nim w formie „głosu”. Zgodnie z relacją/interpretacją Platona ów głos miał jednak charakter bezosobowy. Zasadniczo Sokrates nie postrzegał tego jako jakiegoś osobowego bytu, lecz jako „bezosobowe coś” lub „znak”. 

O Daimonionie Sokratesa  można również przeczytać w rozdziale 4, Sokrates nieznany, Jaska Sieradzana. 
Zgodnie z tezami w niej zawartymi Sokrates jawi się jako "człowiek zainteresowany nie tylko filozofią, ale również praktykami religijno-magicznymi. To postać mistagoga, hierofanty inicjującego uczniów w misteria i ezoterykę: Sokrates ucztujący, medytujący i czczący bogów, nauczający i „boski”"

*7* Hara (tanden), cztery palce poniżej pępka

*8* Medytacja z Gayatri Mantrą /związaną ze Słońcem/ - tłum. opisu z PillaiCenter:  


"Uzyskiwanie dostępu do [energii] Słońca.

Nauczę Was teraz medytacji/modlitwy do Słońca, które jest dawcą życia. Celem stosowania tej mantry jest powiększenie mocy podstaw życia zawartych w ciele, umyśle i duszy. Wizualizuj promienie słońca spływające na Twe ciało, umysł i duszę.


To starożytna sanskrycka inkantacja. Nazywana jest: mantrą Gayatri, modlitwą do Słońca. Jestem szczęśliwy, że mogę wam ją przekazać:

OM BHUR BHUVAH SWAHA TAT SAVITUR VARENYAM BHARGO DEVASYA DHIMAHI DHIYOYONA PRACHODAYAT
                                                                         (Dr Pillai, Pillai Center, 14 IV 2012)"
Link audio/video: PillaiCenter Youtube

*9* Ciekawe i przyjazne w odbiorze wykłady-prezentacje Nassima Harameina:
Przekroczyć Horyzont Zdarzeń cz. I-IV
tutaj zaś wywiad przeprowadzony po otrzymaniu przez niego prestiżowej nagrody za najlepszy referat z fizyki (podczas 9th International Conference CASYS'09 na University of Liège, Belgium), co było dla Nassima wielkim zaskoczeniem, ponieważ do tej pory był traktowany przez szacowne i zacne gremium fizyków jako domorosły wywrotowy dziwak. Jak na "dziwaka" przystało dziwił się, że w ogóle został dopuszczony do tej prestiżowej  konferencji.

*10* Jeżeli tak, to zapewne w ostatnich latach działania tego ruchu religijnego, bo przypada ono na okres pomiędzy 152 r. p.n.e a 70 r. n.e.